czwartek, 12 grudnia 2013

Dlaczego moja córka nie chce nauczyć się czytać?

Moja cudowna córeczka ostatnio zdecydowała:
- Mamo ja chcę nauczyć się czytać.
Odpowiadam:
- Wspaniale. Będziesz mogła sobie wtedy już czytać samodzielnie!
To kiedy zaczynamy naukę? (...)
Maja, po chwili namysłu.
- Nie, mamo, ja, to narazie, nie chcę się uczyć czytać.
- Nie? przecież przed chwilą chciałaś.
- No tak, ale jak już się nauczę, to wtedy ty nie będziesz mi już czytała.
- Ależ skąd?! oczywiście, że będę, bo ja bardzo lubię ci czytać.
- Ooo, mamooo, jak ja cię bardzo lubię:)


Źródło


I na tym się skończyło. Córka zna alfabet, ale po namyśle, stwierdziła, że ma jeszcze czas na naukę czytania. Czasem bierze do ręki książkę i udaje, że czyta.
Fajnie się wtedy słucha improwizowanych i spontanicznych tekstów swojego dziecka.
A dzieci mają nieograniczoną wyobraźnię i kreatywne słowotwórstwo. Oj tak.
Zadziwia mnie codziennie swoimi tekstami i spostrzeżeniami i często rozśmiesza swoimi trafnymi uwagami czy odpowiedziami. Wówczas nabieram momentalnie dystansu do świata, ludzi, spraw i do życia. 
Z kolei, mój półtora roczny synek też potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy i jednocześnie zmienić moje nastawienie do świata, mimo, że jeszcze nie gada pełną parą.

Dzieci potrafią zdziałać wiele. Bardzo wiele. Ale o tym innym razem.


środa, 27 listopada 2013

Rozmówki córki.

Mała Mądralińska.

Dialog  1

Córka do mamy:
- Mamo, no pokrój mi te daktyle do owsianki.
- O widzisz, zapomniałam. Dobrze, że mi przypomniałaś.
  Córka odpowiada słodkim głosikiem.
- Ty sobie nie przypominaj, tylko trzeba było od razu kroić jak mówiłam wcześniej.

Dialog 2

Ostatnio, byłam z córką chyba u  3 różnych lekarzy z powodu jej kaszlu i każdy miał swoją wersję dotyczącą diagnozy - typu alergia, wirusowe zapalenie gardła itp.Córka, słysząc moje narzekania o lekarzach, że każdy mówi co innego, w końcu stwierdziła:

- Mamo to następnym razem chodźmy do takiego lekarza, który mówi prawdę.

O, całkiem sensowne rozwiązanie. Dlaczego nie wpadłam wcześniej na to? iść do lekarza, który jest prawdę ci powie...


I mam tak na co dzień. Te dwie rozmówki zapamiętałam i szybko zapisałam, ale jest ich znacznie więcej w ciągu dnia:)

wtorek, 26 listopada 2013

Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi. Grupa krwi B.

Masz grupę krwi B - nie jedz kurczaków, a będziesz cieszyć się dobrym zdrowiem!

Źródło

Pod wieloma względami osoby z grupą krwi B wykazują wielkie podobieństwo do grupy 0.
Ludzie z współczynnikiem B zazwyczaj potrafią stawiać opór wielu groźnym chorobom, typowym dla dzisiejszych czasów np: nowotwór i choroby serca. Z drugiej strony mogą być bardziej podatne, niż pozostałe grupy krwi na inne zaburzenia systemu immunologicznego np: syndrom ciągłego zmęczenia czy stwardnienie rozsiane.
Grupy 0 powinny chociaż częściowo wyeliminować ze swojej diety: zarodki pszenicy, kukurydzę, grykę, soczewicę i orzeszki ziemne, jeśli chcą zachować właściwą dla siebie wagę ciała.

Ale jeśli chcesz stracić na wadze wyeliminuj zupełnie pszenicę ze swojej diety, a włącz zielone warzywa, mięso, jaja i niskotłuszczowe produkty mleczne. Posiłki popijaj herbatką imbirową lub z lukrecji, miętą czy dziką różą.

Ze zbóż wyelimować trzeba również żyto, ponieważ zawiera ono substancję (tzw. lektynę) niekorzystną dla B, która  może spowodować choroby związane z układem krwionośnym np. zawały.

Orkisz, ryż i  owies są idealne dla typu B.

Najlepsze mięso dla grupy B to jagnięcina, dziczyzna, baranina, królik (totalne przeciwieństwo grupy A!). Niewskazane z kolei są: wołowina, kurczak i w mniejszym stopniu indyk.
Dlaczego akurat... kurczak?
Kurczaki zawierają substancję zwaną lektyną aglutynującą,  która niekorzystnie oddziaływuje na krwiobieg osób z grupą krwi B i może doprowadzić do wylewów i zaburzeń ze strony układu odpornościowego.
Podobnie ma się rzecz ze skorupiakami (ostrygi, raki, homary, krewetki, małże, ślimaki itp), które niekorzystnie oddziaływają na typ B i słabo są metabolizowane.
Z kolei: flądra, dorsz, łosoś, sola, morszczuk, makrela i inne ryby oceanów są bardzo polecane.

Ludzie  z grupą B, są w zdecydowanej większości jedynymi przedstawicielami, którzy tolerują laktozę mleka krowiego, poza nielicznymi wyjątkami.

Bardzo wskazane są jogurty, mleko, wszelkiego rodzaju sery (z wyjątkiem sera blue).

Część orzechów i pestek jest niewskazana dla grup B. Zdecydowanie, typ B powinien   unikać  orzechów pistacjowych, siemienia sezamu, pestek dyni, słonecznika, orzechów nerkowca.

 Z przeprowadzonych badań wynika, że  grupa krwi B starannie przestrzegająca swojej diety może  żyć bardzo długo i w dobrym zdrowiu oraz  obejść wszelkie groźne choroby.


Na podstawie książki: Jedz zgodnie z swoja grupą krwi: cztery grupy krwi, cztery diety. Dr Peter J.D'Adamo i Catherine Whitney.










środa, 20 listopada 2013

Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi.

Masz grupę krwi 0 – jedz mięso!
Źródło


Czynnikami sprzyjającymi właściwemu rozwojowi ludzi z grupą krwi 0intensywne ćwiczenia fizyczne i białko zwierzęce. W układach pokarmowych typów 0 jest zakodowana informacja o sposobie odżywiania ludzi w dawnych, prehistorycznych czasach.

Im bardziej stresujący tryb życia i intensywne ćwiczenia fizyczne, tym jedzenie powinno zawierać więcej białka zwierzęcego. Najbardziej wskazane są: dziczyzna, wołowina, baranina, jagnięcina. Natomiast ludzie z grupą 0 powinni wyeliminować z jadłospisu wieprzowinę i gęsi.

Osoby z grupą 0 mogą wydajnie trawić i metabolizować mięso, ponieważ mają tendencję do wysokiego poziomu kwasu żołądkowego.

Mimo to, białko zwierzęce należy koniecznie równoważyć warzywami i owocami, aby nie doprowadzić do nadkwasoty, która może powodować podrażnienia błony śluzowej żołądka.

Jako, że u osób z grupą krwi 0 typowe są problemy z tarczycą, jej niedoczynnością, co powoduje problemy związane z metabolizmem i przybieraniem na wadze, to owoce morza, jako źródło jodu, powinny być zasadniczym, obok mięsa, składnikiem diety grupy 0.
Polecane są generalnie wszystkie ryby tzw. zimnych wód zwłaszcza dorsz, makrela i śledź (nie marynowany!).

Ludzie  typu 0 powinni ograniczyć spożywanie produktów mlecznych, zwłaszcza pochodzenia krowiego.  Na przykład, osoby pochodzenia afrykańskiego czy Afro-Amerykanie nie tolerują laktozy, ponieważ ich przodkowie, tzw. myśliwi-zbieracze, nie mieli laktozy w swojej diecie.
Alternatywą, dla tych, którzy nie wyobrażają sobie swojej diety bez nabiału, mogą być produkty sojowe, sery kozie, mozzarella i feta - obojętne dla metabolizmu.

Dobrym uzupełnieniem jadłospisu są orzechy i pestki. Ale nie wszystkie.
Grupa 0 powinna unikać: orzechów nerkowca, pistacjowych, ziemnych, brazylijskich, litchi i.. maku.

A jak się ma sytuacja  z roślinami strączkowymi? Otóż typ 0 nie przyswaja dobrze niektórych gatunków fasoli tj.; fasoli nerkowatej (kidney), copper, navy, tamaryndowej i soczewicy. 

Jeżeli jesteś grupą 0 i chcesz schudnąć to powinnaś/powinieneś wyeliminowac ze swojej diety produkty pszeniczne (np. chleb z dodatkiem pszenicy, makaronów itp) ponieważ uniemożliwiają prawidłowe wchłanianie korzystnego pożywienia i hamują prawidłowy metabolizm. Produkty pszeniczne, a zwłaszcza kiełki fasoli, są głównym sprawcą przybierania na wadze osób z grupą krwi 0.

Spora jest liczba warzyw wskazanych dla grupy 0, zwłaszcza te zielonolistne, bogate w witaminę K np: szpinak, brokuły, słata rzymska. Witamina K ma za zadanie wspomaganie krzepnięcia krwi, ponieważ grupie 0 brakuje kilku czynników krzepliwości, dlatego ludzie z tą grupa potrzebują tej witaminy do tego procesu.

Natomiast niekorzystne są:  kukurydza, kapusta, kalafior, brukselka. Ta pierwsza, spożywana w nadmiarze, może prowadzić do otyłości. Pozostałe niekorzystnie wpływają na funkcjonowanie tarczycy, która jest i tak nieco słabsza u grup 0.

Jest wiele owoców pożądanych dla osób z grupą krwi 0, zwłaszcza tych w kolorach ciemnoczerwonych, niebieskich i purpurowych, które mają właściwości bardziej zasadowe niż kwasowe. A tego potrzebuje "0" - równoważenia zasadą w celu przeciwdziałania powstaniu podrażnień błony wyściółkowej żołądka.

Jedynymi owocami, które nie powinny znajdować się w jadłospisie "0" są: melony kantalupy i miodunki (mają one  niekorzystne zarodniki pleśni - podobnie jak pieczarki), pomarańcze, mandarynki, truskawki (wysoko kwasowe), jeżyny, orzechy kokosowe i  rabarbar.

Dla ludzi z grupą krwi 0 soki warzywne są bardziej wskazane niż owocowe, z uwagi na ich zasadowość. Wykluczyć należy przede wszystkim z diety sok jabłkowy i pomarańczowy.

Przechodzimy teraz do przypraw.
Odpowiednie przyprawy mogą poprawić funkcjonowanie układu pokarmowego i immunologicznego np. curry, kurkuma, pietruszka, pieprz cayenne. Z kolei niekorzystne działanie wykazują: pieprz biały i czarny, skrobia i syrop kukurydziany, wanilia i cynamon, ocet, gałka muszkatałowa, ketchup, marynaty i kapary.

Używki są kompletnie niewskazane dla grupy 0, a zwłaszcza kawa, coca-cola, napoje gazowane i likier.

Dlaczego kawa jest niewskazana, która z kolei dla grupy A jest bardzo polecana.
Otóż kawa powoduje zwiększenie poziomu kwasu żołądkowego, którego osoby z grupą 0 mają wystarczająco dużo. Zielona herbata, która działa obojętnie, jest dobrą alternatywą dla kawy u ludzi z grupą 0.

Każda osoba z grupą krwi 0 nosi w sobie pamięć genetyczną o sile, wytrzymałości i wrodzonym optymiźmie. Najlepiej reaguje na ciężkie ćwiczenia fizyczne, a gdy ich nie wykonuje jest przygnębiona, ulega depresji i przygnębieniu. 

Znam kilka osób z tą grupą. Opinia w  kwestii ćwiczeń i diety wysokoproteinowej  jest bezbłędna.

I w ten sposób zostały jeszcze dwie grupy krwi do opisania: AB i B. Która pierwsza?:)




Na podstawie książki: Jedz zgodnie z swoja grupą krwi: cztery grupy krwi, cztery diety. Dr Peter J.D'Adamo i Catherine Whitney.







niedziela, 17 listopada 2013

Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi. Grupa krwi A.

Grupa A rozkwita na dietach wegetariańskich. 
Dla grupy krwi A szczególnie ważne jest, aby otrzymywać  pożywienie w możliwie najbardziej naturalnej postaci: świeże, czyste i organiczne.

Źródło
Dieta grupy A jest przeciwieństwem diety grupy 0 jeśli chodzi o metabolizm. Pożywienie pochodzenia zwierzęcego przyspiesza metabolizm u osób z grupą 0 i czyni go bardziej efektywnym. Odwrotnie jest u osób z grupą krwi A.
Grupy 0 spalają mięso jak paliwo, natomiast grupy A odkładają go w organiźmie w postaci tłuszczu.
Osoby z grupą krwi A  powinny unikać lub spożywać w małych ilościach: mięso, nabiał, fasolę kidney i pszenicę. Ta ostania zakwasza organizm w grupie A.
Jeśli lubimy mięso to wybierajmy indyka, kurczaka czy kurkę. Są obojętne dla naszego organizmu i metabolizmu.

Dieta, wspomagająca utratę wagi lub utrzymująca wagę powinna być bogata w oleje roślinne, produkty sojowe (szybko metabolizowane), warzywa i ..ananasy.

Wysoce wskazane są ryby (tj; dorsz, karp, łosoś, makrela, pstrąg, sardynki, szczupaki), z wyjątkiem białych ryb jak sola czy fladra.
Warto wprowadzić do diety... ślimaki. Tak! ślimaczki-winniczki. Zawierają one substancję, która usuwa chore, potencjalne rakowe komórki, będące przyczyną raka piersi. Fakt ten jest to potwierdzony naukowo. Dlatego, jeśli w rodzinie osób z grupą A stwierdzono przypadki raka piersi, warto rozważyć dietę wzbogaconą w ślimaki.

Jak wspomniałam grupy A powinny unikać nabiału, w tym i jaj. Substytutem powinno być mleko i produkty kozie i sojowe.

Ponieważ osoby z grupą krwi A spożywają małe ilości białka zwierzęcego, orzechy 
(z wyjątkiem orzecha brazylijskiego, nerkowca i pistacji), pestki dyni i słonecznika dostarczają ważnych komponentów białkowych.

Bardzo wskazane są orzeszki ziemne, które zawierają substancję zwalczającą komórki rakowe.

Grupie A dobrze służy zboże i ziarno, zwłaszcza amarant i gryka, ale z wyjątkiem pszenicy, która zakwasza organizm i zwiększa produkcję śluzu.

Warzywa są wysoce zalecane dla osób z grupa krwi A, ponieważ dostarczają minerałów, enzymów i antyutleniaczy. 
Wyjątkiem są pomidory, należące do rzadko spotykanego rodzaju pożywienia, które jest wysoce niewskazane dla osób z grupą krwi A
Podobnie ma się rzecz z ziemniakami, bakłażanami, papryką, pieczarkami i oliwkami.

Grupy A powinny jeść owoce trzy razy dziennie, zwłaszcza grejpfruty i kiwi. A w następnej kolejności: morele, rodzynki, figi, wiśnie, jeżyny, żurawinę, cytryny, borówki amerykańskie i śliwki. 

A do popicia najlepsza będzie zielona herbatka, rumianek lub herbata z dzikiej róży.
Unikajmy soku pomarańczowego i pomidorowego, które są bardzo niewskazane.

I o dziwo, kawa, co najmniej 2 filiżanki dziennie, reguluje metabolizm grup A. Podobnie działa czerwone wino.

Do kiełbaski na gorąco wybierajmy musztardę, która jest idealna przyprawa dla tej grupy krwi, zamiast ketchupu i majonezu.

A co jeśli są ludzie z grupą krwi A i nie mogą się rozstać z codziennym spożyciem mięska? Należy takie produkty równoważyć zasadowo. Na przykład, do mięsa wybierajmy sporą sałatkę ze świeżych warzyw.

Oczywiście, odżywiamy się zdroworozsądkowo, według sygnałów, jakie wysyła nam nasz organizm. A to co napisałam to są tylko i wyłącznie wskazówki, które pomogą w wyborze właściwych, dla grupy krwi A, produktów.

A niebawem o kolejnej grupie krwi.















sobota, 16 listopada 2013

Miażdżące video.

Dwa dni temu obejrzałam to przedziwne i niesamowite video.

Nagranie przygotował Piotr Michalak - jeden z najpopularniejszych trenerów biznesu i rozwoju osobistego. Autor 2 książek i licznych programów szkoleniowych.
Zapraszam do obejrzenia od początku do końca. Film skłania do refleksji przemyśleń - to pewne.
Zobaczcie, a może już je widzieliście..





poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozmówki Córki. O pieniądzach i nie tylko.


1.Myśl dnia.

Pewnego ranka moja Córka mówi:
- Mamo, dlaczego Pan Jezus nie zrobi tak, żeby ludzie nie chodzili do pracy, tylko do bankomatu?
- Do bankomatu??
- No tak, mamo! A po co chodzi się do bankomatu?? żeby wybierać pieniądze. I wtedy wszyscy mieliby dużo pieniędzy i nie musieli chodzić do pracy.
- Córcia, w życiu trzeba pracować, mniej lub więcej, żeby zarabiać pieniądze.
 - Szkoda..

2.Chłopaki do dzieła!

Córka, nie daje sobie rady i mówi:
- No, Tata i Hubert, chłopaki, pomóżcie mi. No już!

3.Bizneswoman.

Nagle moja córka wpada na świetny pomysł.

- Mamo, mam świetny pomysł. Wiem, jak możemy zarobić dużo pieniędzy.
- Jak? -pytam zaciekawiona.
- Ja będę śpiewać, ty będziesz tańczyć , albo na odwrót, jak wolisz, a Hubert będzie do pudełka zbierał pieniądze. Będziemy występować!

4.Córka  i TV.

- Mamo, mamo zapisz mnie do telewizji. Chcę tam występować! Wypisz mnie  z mojego przedszkola,  a zapisz do jedynkowego! Teraz, teraz!

(Podczas oglądania jedynkowego przedszkola w tv - jej ulubiony program tv, wszystkie inne bajki poszły w odstawkę.)


niedziela, 3 listopada 2013

Tajemnice grupy krwi. Część 1.

Trafiła ostatnio do mnie książka zatytułowana: jedz zgodnie ze swoją grupą krwi. Przeczytałam ją jednym tchem. To co dowiedziałam się, utwierdziło mnie w przekonaniu, że ludzie z daną grupą krwi mają różnego rodzaju upodobania nie tylko żywieniowe, ale i życiowe.

Przykładowo, człowiek z grupą krwi 0 chętnie wybierze wołowego steka i będzie po jego zjedzeniu świetnie się czuł, a człowiek z grupą A po spożyciu takiego smażonego kawałka mięsa będzie "umierał" przez 2 dni. No, może nie umierał, ale będzie się źle czuł po jego zjedzeniu. Oczywiście są na to sposoby, żeby tak się nie zadziało, ale o tym niebawem.

Naukowcy, antropolodzy krwi zbadali i potwierdzili naukowo pochodzenie grup krwi i zależność między grupą krwi, a wyborem stylu życia i diety.

Musi istnieć wytłumaczenie, dlaczego niektórzy ludzie tracą na wadze stosując konkretne diety, podczas gdy, inni nie; dlaczego niektórzy pozostają witalni przez całe życie, podczas gdy, u innych, z czasem występuje pogorszenie stanu psychicznego; dlaczego większość osób z daną grupą krwi zapada na dane choroby, podczas gdy, inni nie.
Okazuje się, co jest podparte długoletnimi badaniami, że grupa krwi bardziej wpływa na nasza tożsamość, niż rasa, kultura czy geografia. Grupa krwi jest genetyczną matrycą decydującą o tym, kim jesteś, lub inaczej przewodnikiem, w jaki sposób najzdrowiej żyć.

Podczas, gdy ludziom z grupą krwi A służą proteiny roślinne, warzywa, owoce oraz na przykład co najmniej dwie wypite filiżanki kawy dziennie, to osoby z grupą krwi 0 rozkwitają na dietach wysokoproteinowych-białkowych i nabierają wigoru po intensywnych ćwiczeniach jak jogging i aerobik.

Źródło
Najpierw trochę teorii.
Każda grupa krwi zawiera przekaz genetyczny, który mówi o odżywianiu i zachowaniach naszych przodków.

Nasi przodkowie, którzy pojawili się około 40 000 p.n.e byli zręcznymi myśliwymi, walczącymi o przetrwanie. Białko - mięso było ich paliwem. Ludzie ówcześni żywili się mięsem. Ta grupa pierwszych ludzi dała początek grupie krwi 0.
Dlatego, czynnikami sprzyjającymi właściwemu rozwojowi ludzi z grupą krwi 0 są intensywne ćwiczenia fizyczne i białko zwierzęce. W układzie pokarmowym typów 0 jest zakodowana informacja o sposobie odżywiania ludzi w dawnych czasach.

Kolejną grupą krwi, jaka się pojawiła, była grupa A. Pojawiła się w Azji lub na Bliskim Wschodzie około 20 000 p.n.e.po przodkach - rolnikach. Grupa A znaczy rolnicza, ponieważ wówczas rozwinęło się rolnictwo, osiadły tryb życia, a udomowione zwierzęta stały się cechami charakterystycznymi kultury ówczesnej populacji. Gen grupy A wytworzył się z grupy krwi 0, jako odpowiedź do przetrwania w  warunkach życia pojawiającej  się uprzemymysłowionej społeczności, na niezliczona ilość infekcji prowokowanych przez zwiększoną populację i zasadnicze zmiany w sposobie odżywiania. Grupa krwi A wyłoniła się jako bardziej odporna na infekcje typowe dla gęsto zaludnionych obszarów miejskich.

Dzisiaj krew grupy A najbardziej jest rozpowszechniona wśród Europejczyków, na obszarach śródziemnomorskich, adriatyckim i w basenie Morza Egejskiego.
Dla grupy A jest szczególnie ważne, aby otrzymywać pożywienie w najbardziej naturalnej postaci: czyste, świeże i organiczne - "rolnicze", najmniej przetworzone.

10 000 - 15 000 roku p.n.e w rejonie Himalajów, obecnej części Indii i Pakistanu rozwinęła się grupa krwi B. Była odpowiedzią organizmu na zmiany klimatyczne i tworzenie się kultury zależnej od udomowionych i połączonych w wielkie stada zwierząt. Znalazło to odzwierciedlenie w sposobie odżywiania opartego na mięsie i produktach mlecznych. Współcześni Hindusi czy ludy kaukaskie, północni Chińczycy i Koreańczycy, mają chyba najwięcej osób z grupą krwi B na świecie.
Osoby, z grupą krwi B pod wieloma względami przypominają grupę 0.

Grupa AB znaczy współczesna -  występuje rzadko. Jest to najmłodsza z grup krwi. Charakteryzuje mniej niż 5% populacji. Ponieważ ludzie  z grupą krwi AB dziedziczą tolerancję zarówno grup A jak i B, ich systemy odpornościowe mają zwiększoną zdolność do wytwarzania pewnych przeciwciał na infekcje bakteryjne. Ta unikatowa właściwość nieposiadania ani antyciał przeciwnych grupie krwi A, ani grupie B, minimalizuje ich szanse zachorowań na alergie i inne choroby, powodowane przez własne antyciała, jak np. artretyzm.

Grupa krwi jest potężnym genetycznym odciskiem palca, która identyfikuje człowieka równie pewnie jak DNA. Jest używana w badaniach przyczyn i sposobów leczenia chorób.

Niestety nie słyszałam, lub nie doczytałam o tym, żeby wykorzystywano w polskiej medycynie grupę krwi do leczenia przyczyn chorób, lub już chore osoby. Ciekawa jestem czy dietetycy, układający dietę biorą pod uwagę grupę krwi swojego pacjenta. Ale to już inny temat.

W kolejnych postach napiszę o tym, jak wybrać właściwy tryb życia, np. dietę, dla siebie czy swoich bliskich, biorąc pod uwagę grupę krwi.





Test napisałam inspirując się książką wybitnego lekarza medycyny naturalnej, naukowca i wykładowcy dr. Petera J. D'Adamo. Został wybrany lekarzem roku przez American Association of Naturopathic Phisicians.
Poza tym, jest autorem licznych artykułów w pismach medycznych i doradcą medycznym największych firm ubezpieczeniowych w Stanach Zjednoczonych.








poniedziałek, 28 października 2013

Jak to jest mieć czwórkę...dzieci.

Ja tego nie wiem i nikt, kto tego nie doświadczył. Zrobiłam research wśród mam blogujących. Może któraś ma więcej niż jedno, dwójkę dzieci? Nic nie znalazłam, albo za krótko szukałam. Blogujące mamy, właścicielki blogów parentingowych - to matki pojedynczego dziecka, ewentualnie jak ja, dwójki dzieci. To ostatnie to już ewenement. Nie mówię, ba! o trójce dzieci.

Źródło

Ostatnio rozmawiałam z kolegą z pracy, który ma tę czwórkę. Młody człowiek. Nie przekroczył, na moje oko, czterdziestki. Oto co mi powiedział:
-Słuchaj, jest super. Planowaliśmy mieć czwórkę. Najpierw dwójkę w krótkim odstępie czasowym; najstarsza ma 8 lat, potem 6 lat. A następnie odstęp 3-4 lata. 
I mamy 2,5 i roczne dziecko.
- I jak - pytam - dają ci się wyspać? chociaż w weekend...
- Jasne. Młodsze budzi się, to starsze przygotowywują mu mleko, potem ubierają. A ja z żoną mam dwie godziny dodatkowe snu. Robią śniadanie. Wiesz, dzieci to inwestycja. Najlepsza inwestycja.Uczysz je, i to się opłaca...
Trzecie i czwarte to jak: copy- paste pierwsze i drugie.

Na luzaka. Czwórka. Ot co. Nie mają niańki. Sami wychowują. Można? można.
A my narzekamy, jak to jest z jednym dzieckiem ciężko. W porządku. Prawda. Też nie mogłam się ogarnąć przy pierwszym. Mam teraz drugie; 1,5 roczne. Na początku trzeba przorganizować system, a potem jest tylko lepiej. Dzieci, które mają rodzeństwo są szcześliwsze, weselsze na co dzień. Nie twierdzę, że te, nie posiadające rodzeństwa są smutne!  
Na co dzień, widzę jak Młody jest wpatrzony w Starszą Siostrę. Kłócą się, a zarazem przepadają za sobą. Bawią się. Uczą się wzajemnie od siebie i siebie.
Cieszę się, że mamy drugiego maluszka. Bardzo się cieszę, że mamy dwójkę. Jest wesoło, gwarno i raźnie w domu.

-

niedziela, 20 października 2013

Nie chcę już oglądać bajek w telewizji

Nie chcę już oglądać bajek w telewizji! Zadeklarowała moja córka wczoraj. Dlaczego? Sama byłam zdziwiona. 
Wieczorem Maja ma swój rytuał. Śledzi losy stepującego konia Marvina i Małego Misia na jednym z programów dziecięcych. Ta druga bajka wydawała mi się najbardziej przyjazna dla dzieci pod każdym względem; spokojne kolory, postacie i fabuła. Przeciwieństwo wrzaskliwych bajek typu: my little pony czy klub myszki miki. Chociaż akurat tą drugą lubię, bo jest edukacyjna i interaktywna.

Źródło

Ale do rzeczy. W pewnym momencie oglądania Małego Misia, Córka krzyczy: mamo wyłącz tą bajkę! mocno się zdziwiłam. Małego Misia? Szybko zerknęłam. No, nic się nie dzieje. Fabuła toczy się wolno jak ślimak.
Mamo, mamo wyłącz!!! Nie chcę już więcej oglądać tej bajki! żadnej bajki!
Pytam, co było takiego przerażającego w niej? Podobno Tata Miś zrobił jakąś straszną minę i przestraszył Małego Misia.
Tylko to? myślę sobie. Przecież nie raz zdarzyło jej się oglądać bardziej przerażające bajki, filmy dokumentalne o dinozaurach, czytać do snu bajki o dinozaurach o tym jak się wzajemnie pożerały - i to nie robiło na niej  wrażenia. 
Ale wczoraj?! Mały Miś? Taka bajka ją przeraziła? Może sama bajka nie, ale epizod w bajce, kiedy Mały Mis przestraszył się własnego Taty. Myślałam, że mojej Mai ostatnio nic nie jest w  stanie przestraszyć. Pogratulawać twórcy tej bajki. 
Nie widziałam jej na necie. Trudno mi ją zlokalizować. Najprawopodobniej był to 33 odcinek. No cóż, to było wczoraj, zobaczymy dzisiaj jak będzie. Pewnie zaraz usłyszę: mamo włącz mi bajkę. No, włącz, przecież jestem dzieckiem, a dzieci oglądają bajki. Mai stały tekst:)

wtorek, 8 października 2013

Dinozaury z papieru. Zajęcia plastyczne w bibliotece.

I znowu to samo! Jak czasem mawia moja Córka. Jak mogłam odmówić pójścia na  kreatywne zajęcia plastyczne? A może Młodszy Brat skorzysta?
Maja pod nadzorem mamy i pani bibliotekarki, która kieruje zajęciami, dzielnie wycinała dinozaury, przyklejała skrupulatnie malutkie, ozdobne kółeczka, tylko Hubert szukał innych wrażeń.




Na początku zajął się rozglądaniem i badaniem terenu, jak przystało na dziecko w jego wieku. Po chwili jego wzrok przyciągneła tubka kleju. Całe szczęście zamknięta.
To nic nie szkodzi. Było to wyzwanie. Otworzył sobie. Co było dalej, można sobie wyobrazić.
Chwilę potem odkrył, że są drzwi wyjściowe i można przez nie wyjść. Atrakcji na korytarzu biblioteki nie brakowało. I obrotowy fotel i wiele innych ciekawych rzeczy.
Maja wykańczała swoje papierowe dinozaury, a Hubert szukał wrażeń.




Kolejne dinozaury w domu:)

I tak minęło nam popołudnie. Na pewno wrócimy na kolejne plastyczne zajęcia.

piątek, 20 września 2013

Dinozaury do ... poduszki?

Atlas dinozaurów - lektura obowiązkowa, do poduszki. Gdzie tak jest? Ano, u nas w domu takie rzeczy się dzieją.  

Atlas dinozaurów, Steve Parker, wydawnictwo Olesiejuk.



Już piąty dzień (wczoraj był) czytam córce pozycję pt: "Atlas dinozaurów", który dostała kiedyś od swojego kuzyna i który przeleżał swoje na półce z innymi książeczkami.
Fascynacja tymi sympatycznymi zwierzakami u mojego dziecka jest "wtórna". Rok temu, po raz pierwszy czytałyśmy książki  o dinozaurach. I wtedy, Maja zapałała sympatią do dinozaura o wdzięcznej nazwie Majazaur - najmilszego,  najbardziej rodzinnego spośród wszystkich dinozaurów. I to było fajne. Dinozaury mogą dać się lubić.
Nic nie szkodzi, że Maja zna na pamięć treść atlasu, tzn. co, o czym i gdzie jest napisane, na której stronie; jak wygląda diplodok i że jest roślinożerny, który dinozaur mógłby zaatakować którego, który jest silniejszy, rodzaje ogonów wielkich gadów, dlaczego jednemu dinozaurowi zęby wystają z paszczy, a innemu nie, albo nie ma ich w ogóle. Deinonych okazuje się, śmiesznym, według Majki, dinozaurem. Pewnie dlatego, że ma długi, wciąż uniesiony ku górze ogon? I welociraptor też jest niczego sobie.


Dowiedziałam się przy okazji, że dinozaury wyginęły 65 mln lat temu, oraz, że gady morskie, ryby, ptaki miały więcej wspólnego z tymi wielkimi zwierzakami niż myślimy. Dinozaury osiągały 13 metrów długości, a największe latające w historii świata zwierzę-dinozaur  miało 12 m rozpiętości skrzydeł i wiele ciekawych informacji, o których nie miałam pojęcia. 
I proszę, można się wyedukować przy dzieciach. Nikt mnie nie zagnie na quizie z wiedzy o dinozaurach. A czytanie bajek wcale nie musi być nudne.



Jakby ktoś się zastanawiał: czy córka śpi spokojnie po takiej dawce wiedzy?
Odpowiem: jak suseł. Spokojnie przesypia całą noc, a rankiem budzi się w wyśmienitym nastroju.

środa, 18 września 2013

Dyscyplina?


Dyscyplina wydaje się twardym i mocnym słowem, ale w moim odczuciu, odpowiednio użyta może mieć pozytywne znaczenie i wydźwięk. Potrafi przynieść wiele  dobrego.

 Dyscyplinę wprowadzamy w odpowiednim momencie. Kiedy już się nie złościmy, nie denerwujemy, ponieważ, kiedy puszczają nerwy, uczestnicy konfliktu "podnoszą" swoje "psychologiczne tarcze" i bardziej zajmują się atakiem i obroną niż próbami znalezienia realnego rozwiązania problemu. Jeśli do problemu podchodzimy po wygaśnięciu gwałtownych emocji, wtedy łatwiej nam sprawiedliwie ocenić sytuację.
Chociaż, często najlepszym rozwiązaniem jest natychmiastowa reakcja na złe zachowanie, to niestety nie zawsze możemy tego dokonać.
Kiedy my, rodzice jesteśmy zdenerwowani często wymyślamy kary zbyt surowe i trudne do wyegzekwowania. 

Dawajmy wybór.  
Kolejnym ważnym czynnikiem dysplinującym to dawanie wyboru. Takie podejście zwiększa dziecięce poczucie kontroli i zmniejsza potrzebę reagowania buntem. Jeśli rodzic daje dziecku wolny wybór dotyczący jego postępowania i nie ingeruje, to dziecko często wybiera najlepsze rozwiązanie.
Przykładowo: "albo posprzątasz zabawki po sobie, albo nie wychodzimy dziś na plac zabaw." Zachowanie dziecka pokaże jakiego dokonało wyboru!

O co chodzi w tym wszystkim? Chodzi o to, aby nauczyć dzieci, jak być samodzielnym, odpowiedzialnym i szczęśliwym dorosłym człowiekiem w naszym obecnym świecie.

Zawsze wyciągajmy konsekwencje ze złego zachowania dziecka, bowiem to go uczy co jest dobre, a co złe. Celem naszym jest zmiana zachowań, które stwarzają problemy, a nie udowodnienie , kto ma rację , a kto jej nie ma.
Stosowanie takiego konstruktywnego podejścia daje dzieciom ważną lekcję życia, ponieważ dzieci uczą się na konsekwencjach swoich , własnych błędów.

Tak się zastanawiam, od kiedy wprowadzać dyscyplinę? Kiedy nasze dziecko jest już przygotowane do jej zrozumienia? Myślę sobie, że intuicja podpowie i podpowiada nam wiele spraw, a poradniki są tylko swoistego rodzaju wskazówką i drogowskazem, w którym kierunku możemy zmierzać, aby uczynić nasze dzieci szczęśliwe i samodzielne.


Na podstawie książki Kevina Steede'a "10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców" z serii wychowanie dzieci.


niedziela, 15 września 2013

Rób to, co mówię, a nie to, co robię.

             Rób to, co mówię, a nie to, co robię.

     błąd nr 7


Chcemy, aby nasze dzieci darzyły nas miłością i szacunkiem. Tak będzie, a może tak jest, pod jednym warunkiem: jeśli my będziemy  okazywać szacunek i miłość naszym dzieciom. Jedną z najskuteczniejszych metod rodzicielskich jest ta o byciu wzorem dobrego zachowania.
Jeśli nasze zachowania mają tak głęboki wpływ na dzieci, zobowiązuje to nas do zachowania się właściwie.
Przykładowo, jeśli mijamy się z prawdą, rozmawiajac z kimś przez telefon, bo chcemy wykręcić się od np. niechcianego spotkania, to nie dziwmy się, kiedy nasze dziecko kłamie, kiedy pytamy, kto zbił  wazon.
Jeśli palisz papierosy i pijesz alkohol, a mówisz dzieciom, żeby tego nie robiły, to jak myślisz, jaki będzie tego efekt?

Nasze podstawowe przekonania i wartości - czyli to, co czyni nas takimi, jacy jesteśmy - za sprawą naszych działań są wyraźnie komunikowane dzieciom
To, co robimy, ma na nie o wiele większy wpływ, niż to co mówimy.

Wydaje się, że dzieci instynktownie wiedzą, iż czyny więcej mówią o człowieku niż słowa. Bez przerwy szukają rozbieżności pomiędzy tymi dwoma sprawami. Pomyślmy, większość ważnych pytań  dzieci bierze się stąd, że nie mogą one połapać się w tym, czego je uczono, a co zaobserwowały.

Uczymy dzieci  zarówno rzeczy dobrych i złych. Rodzice mogą wpływać na zmianę zachowania swoich dzieci, ale również uczą je życia i siły charakteru. 

Jeśli rodzice współpracują z dzieckiem, to będzie ono potrafiło współdziałać z innymi. 

Jeśli dziecko widzi, że rodzice szanują uczucia i potrzeby drugiego człowieka, to będzie też tak postępowało.

Jeśli poglądy nastolatka zostały wysłuchane i uznane, to on również chętnie posłucha, co mają do powiedzenia rodzice.

Czy na wartości, wśród których dorasta dziecko mogą mieć wpływ: media   wszechobecne, środowisko rówieśników i inne negatywne informacje  z zewnątrz?
Tak sobie myślę, że jeśli wartości, pozytywne przekonania i mądrości życiowe wśród, których nasze dzieci dorastają są trwałe, to są one (dzieci) w stanie odrzucić wszelkie negatywne wpływy i informacje  z zewnątrz, którymi są bombardowani na codzień. 

Ale, ale... czy mamy chronić nasze dzieci przed wszelkimi złymi wpływami z zewnątrz? Niekoniecznie. Zetknięcie się z wyzwaniami życiowymi uczy je zaradności, daje możliwość oceny sytuacji i rozwija system wartości i umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach.

Najlepsze co możemy zrobić to dbać o relacje z dzieckiem, co pozwala na otwartą rozmowę o sprawach budzących niepokój.

Wartości, którym hołdujemy dzisiaj, są wartościami i czynami, które jutro zostaną przyjęte przez nasze dzieci.


Na podstawie książki Kevina Steede'a "10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców" z serii wychowanie dzieci.

niedziela, 8 września 2013

Zrobię to za ciebie

                                                             "Zrobię to za ciebie"
                                                               
                                                            błąd nr 6


Zapowiadam kontynuację mojego cyklu "10 błędów popełnianych przez rodziców"!
Nieuniknioną częścią życia jest fakt, że nasze dzieci będą spotykały na swojej drodze trudności i przeszkody. A my, jako  nadoopiekuńczy rodzice, a może nie nadopiekuńczy, będziemy dawali im rozliczne rady (bo to akurat u nas się sprawdziło), aby ustrzec nasze pociechy przed rozczarowaniem, bólem, problemami, które sami doznaliśmy.
W naturalny sposób, rodzice chcą chronić dzieci przed popełnianiem błędów i podejmowaniem decyzji tzw. miej-niż-doskonałych.

Mając być przewodnikiem w życiu swoich dzieci, wpadają w pułapkę "zrobię to za ciebie".
W ten sposób pozbawiamy nasze dzieci możliwości uczenia się na własnych błędach. Nieświadome zachęcamy je, poprzez tzw. dobre rady zależności od nas, zamiast uczyć je samodzielności i niezależności.

Nie pozwalając dzieciom doświadczać konsekwencji swojego postępowania, powodujemy ich frustrację i zniechęcenie, ponieważ zostaje ograniczone ich naturalne pragnienie rozwoju i dorastania.

Uczenie się na własnych błędach, nie powinno mieć miejsca,  tylko wówczas, kiedy zagraża bezpieczeństwu dziecka lub zostają naruszone prawa innych. To oczywiste.
W innych przypadkach pozwalajmy dzieciom uczyć się na logicznych konsekwencjach swojego postępowania lub pomagajmy w rozwiązywaniu problemów tylko wtedy, gdy konieczna jest  ingerencja rodzica.

Sama nie raz "łapałam się" na tym, że wyręczałam moją 4-latkę. Za wolno się ubierała, to jej pomagałam. Nie chciała jeść, mówiłam: nakarmię cię. 

Jak dziecko może mieć motywację do ubierania się, skoro wie, że i tak mama go ubierze?

Pewne, sprawy należy ustalić wcześniej z dzieckiem. Ustalamy zasady i konsekwentnie się ich trzymamy. Na przykład, gdy dziecko nie ubierze się, to nie będzie oglądania bajek. Pomagamy mu  ( tu: np. w ubieraniu) ewentualnie wtedy, gdy poprosi o pomoc w wykonaniu konkretnej czynności. Pokazujemy wtedy, jak samemu poradzić sobie następnym razem.
Podejście takie wymaga trochę więcej wysiłku, ale zaowocuje sukcesem na długi czas.

Tak sobie teraz myślę, że zaczynam lepiej rozumieć skąd bierze się znany wszystkim mamom bunt dwulatka, który u jednych dzieci rozpoczyna się w  różnych momentach ich życia.
Dzieci chcą wtedy robić wiele rzeczy..same! Same chcą się ubierać, jeść, wycierać sobie pupę, same wsiadać na auto, na rower, poznawać świat, biegać, próbować i smakować  życia.
Pewnie, że nie możemy im na wszystko pozwalać, ale jeżeli konsekwencje postępowania nie zagrażają zdrowiu czy życiu naszego maluszka, to dajmy dziecku smakować świat.
To co z tego, że będzie  umorusane, ucząc się jeść samodzielnie i kaszka wyląduje na ścianie? Będziemy mieli więcej pracy, ale dziecko będzie szczęśliwe, bo samo nauczyło się wkładać łyżeczkę do buzi. 
Wiem co piszę, bo mój synek ma nieco ponad roczek  i nie pozwala się karmić. Złości się, kiedy nie może sam jeść. Idąc na kompromis z mamusią, niekiedy pozwala drugą łyżeczką  sobie pomóc.

Pozwalanie dzieciom na doświadczanie logicznych konsekwencji swoich działań dotyczy dzieci w każdym wieku.
Spójrzmy na taką sytuację: jeśli nastolatek zapomina wrzucać brudne ubrania do kosza z praniem, nauczy się to robić, kiedy nie będzie miał w czym pójść do szkoły.
Jeszcze lepiej byłoby od początku uczyć nastolatka odpowiedzialnym za pranie swoich rzeczy.

Rozwiązywanie problemów

To o czym pisałam wyżej. W sytuacjach, gdy niezbędny jest aktywny udział rodziców w życiu dziecka, ważne jest, by angażować także dziecko. Chodzi tu o rozwiązywanie problemów. Kiedy pojawi się taka sytuacja, rodzic osiągnie więcej, prosząc o pomoc dziecko i wspólnie rozwiązując problem, a nie wydając rozkazy i tzw.dyrektywy.
Taki proces wymaga trochę więcej wysiłku i czasu, ale zmniejsza prawdopodobieństwo konfliktu  miedzy rodzicem, a dzieckiem. Włączając w ten proces dziecko, dorosły może zapewnić lepszą współpracę i poczucie spełnienia, gdy problem zostanie rozwiązany.

Podsumuwując, kiedy to możliwe pozwalajmy dzieciom uczyć się na logicznych konsekwencjach swojego postępowania. Rozwiązywanie problemów za dzieci wywołuje ich złość i pogłębia zależność. Uczenie się na własnych błędach jest niewłaściwe tylko wtedy, kiedy zagraża bezpieczeństwu dziecka lub zostają naruszone prawa innych. Pomagajmy w rozwiązywaniu problemów tylko wtedy, kiedy konieczna jest nasza ingerencja.

Na podstawie książki Kevina Steede'a "10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców" z serii wychowanie dzieci.

wtorek, 3 września 2013

Akcja - sznurowanie butów. Kamilka sznuruje buty.

Nigdy specjalnie nie zastanawiałam się, nad faktem, czy moja córka potrafi sznurować buty czy nie. Bo nie było takiej potrzeby. Przecież większość mam, w tym i ja, kupuje dzieciom buty albo na rzepy, albo wsuwane, albo na zapinki, albo z zameczkiem na boku itd., żeby było łatwiej i szybciej wdziać buta.
Kiedyś, sznurowanie to była podstawa. Każdy przedszkolak to potrafił. Pamiętam dokładnie jak mój Tata uczył mnie tego fachu i mając 3 lata, całkiem nieźle  mi wychodziło zasznurowywanie  butów na kokardkę. 
Zbliża się jesień i tak myślę sobie, że oprócz trzewików na rzepy, które już mamy w szafie, kupimy też i takie ze sznurówkami.
Póki co, Maja jest zafascynowna Kamilką, która... sznuruje buty.

Przypadkiem trafiłam na tą pozycję w naszej bibliotece.
 
Kamilka sznuruje buty. Alime de Petigny.Nancy Delvaux.Grafag.

Książeczka jest świetna, jak wiele francuskich wydań np.:  seria książeczek o Amelce, za którą moja córka przepada.
Jak tytuł wskazuje, dziewczynka uczy sie sznurować buty i nie tylko. Próbuje sama się ubrać, bo chce zrobić mamie niespodziankę.



Jej poczynaniom przygląda się misiaczek, który też zostanie ubrany przez Kamilkę.
A na koniec - sznurowanie butów.


Nie dość, że mamy instrukcję jak to robić ( na wypadek, gdyby ktoś nie potrafił) to na okładce tytułowej mamy "buta"... ze sznurowadłem, na którym z powodzeniem możemy ćwiczyć z naszą Pociechą!

Niebawem ciąg dalszy z serii o Kamilce.

sobota, 24 sierpnia 2013

Piknik lotniczy z okazji 75-lecia przemysłu lotniczego w Mielcu - byłyśmy tam!

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, zamieszczam zdjęcia z pikniku. Pogoda była wyśmienita, a organizacja imprezy przeszła moje oczekiwania. Na piknikach lotniczych w Mielcu, bedąc jego mieszkanką, zanim przeniosłam się do stolicy, byłam nie raz. Było to kilka ładnych lat temu. Teraz miałam okazję zabrać tam moją Córkę.

Dojechałyśmy na parking, zlokalizowany kilkanaście minut drogi od lotniska





Tu, przed wejściem na teren pikniku




Maja biegała od jednej atrakcji do drugiej. Udało  nam się zobaczyć z bliska start samolotu. Emocji było co nie miara. Całe szczęście, że to nie był współczesny samolot, bo inaczej potrzebne byłyby zatyczki do uszu.









Fajną atrakcją  dla dzieci był konkurs -  wypuszczanie balonów, wypełnionych helem z dołączonymi do nich pocztówkami. Wygrać miało to dziecko, którego balon doleci najdalej. Na kartce pocztowej zaadresowanej na Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego była umieszczona prośba, aby znalazca wrzucił ją do skrzynki pocztowej. Pocztówka, która dotrze z najodleglejszej miejscowości, da odpowiedź, kto jest zwycięzcą konkursu. Atrakcyjne nagrody ma ufundować Urząd Marszałkowski.


 Maja w tunelu z przeszkodami


Na koncercie Mr Pollacka. Koniecznie musiała stać przy barierce, ba! jak prawdziwa fanka. Poza tym tańczyła i bawiła się. Zabawa była przednia, nawet mamę wciągnęła.

Koncert Mr Pollack rozkręcał imprezę.

Jednakże niekwestionowaną gwiazdą wieczoru, oprócz mojej Córki, była Sylwia Grzeszczak. I oczywiście Majka dotrwała ( bo koniecznie chciała!) do rozpoczęcia koncertu, do 21:00,  a nawet trochę dłużej, bo z koncertu urwałyśmy się pół godziny później.

Nie było czasu na robienie zdjęć, bo było tak wiele ciekawych atrakcji do zobaczenia, dotknięcia i "przetestowania".

Na lotnisku zostało ustawione specjalne stoisko promujące Podkarpacie. Swoje namioty ustawiła tam Politechnika Rzeszowska. Można było zobaczyć m.in. bezzałogowe aparaty latające, modele statków latających, balon stratosferyczny, łazik "marsjański" oraz dwumiejscowy model motoszybowca nowej generacji z napędem elektrycznym AOS-71. Ponadto prowadzone były pokazy, eksperymenty oraz prezentowane były interaktywne eksponaty.

Politechnika Dziecięca pokazała doświadczenia związane z energią wiatru, prawami fizyki rządzące aerodynamiką, wpływem prędkości i kąta natarcia na rozkład siły nośnej na skrzydle samolotów, podstawowymi zasadami sterowania, siłami występującymi podczas manewrów, zasadą działania silników, tunelem aerodynamicznym, pływaniem ciał, iluzją, krzywym zwierciadłem. Były oczywiście konkursy z nagrodami.

Swoje stoisko miało także Radiolatorium, czyli program popularnonaukowy emitowany cyklicznie na antenie Polskiego Radia Rzeszów. Tam również przeprowadzanych było mnóstwo pokazów naukowych i doświadczeń. Na stoisku zostały wykorzystane eksponaty i modele używane w programie, m.in.: rakieta, wahadła Newtona, rower używany do szkolenia astronautów.

Na mieleckim niebie pojawiły się  samoloty m.in Iskry, Lim-2, AN-2 czy M28. Nie zabrakło też aktualnego, firmowego produktu Polskich Zakładów Lotniczych czyli śmigłowca Black-Hawk S70i.

Źródło


Dzień, a właściwie jego druga połowa, był pełen wrażeń i spędzony wyjątkowo aktywnie.

Pikniki organizowane są cyklicznie. Warto się wybrać. Nas, na pewno nie zabraknie tam w przyszłym roku!:)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Z wizytą u Babci i na pikniku lotniczym w Mielcu

Byłyśmy na pikniku lotniczym w Mielcu, mojej rodzinnej miejscowości, przy okazji wizyty u mojej mamy.
Wyruszyłyśmy, tzn. ja i Majka w drogę Warszawa - Mielec w pierwszy wolny dzień długiego weekendu. O dziwo, droga jak marzenie, mało samochodów, brak TIR-ów, piękna pogoda. Jechałyśmy non stop. Córka wprowadziła zakaz zatrzymywania się. Jak najszybciej u Babci! Zatem jechałam. Jedna próba postoju zakończyła się po dwóch minutach i dalej w drogę. Po około 4 godzinach byłyśmy na miejscu.

Całe popołudnie wypoczywałyśmy na ogrodzie czy na tarasie z szumiącymi brzózkami w tle. Maja pomagała Babci zbierać maliny, podlewała kwiaty, warzywa i w ogóle była bardzo chętna do pomocy. 

Totalne lenistwo:)


Godzina dla twórczości. Maja maluje.

Pyszne owocowe ciasto Babci.

Niebawem można będzie skosztować dojrzałe winogrono.
Zbieranie malin.



Siłownia czy plac zabaw;)

Maja ćwiczy!


Pozdrowienia i ucałowania dla Babci! To był udany, dłuugi weekend...
A zdjęcia z pikniku lotniczego zamieszczę w następnym poście:)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Moje dziecko lubi takie kubki niekapki.

Na wstępie napiszę, że artykuł nie jest sponsorowany, co by ktoś nie posądził mnie o stronniczość w wydawaniu opinii.
Chcę pokazać, jakie niekapki sprawdziły się u nas, bo wiem, że niektóre mamy są na etapie kupna, czy zastanawiania nad kupnem w gąszczu niekapków różnych firm. Dodam, że mój Hubcio jest wymagającym klientem.

 Synek skończył 9 miesięcy. Z tej okazji kupiłam dokładnie taki niekapek, jak przedstawia zdjęcie.


Dlaczego oto taki? Czym się sugerowałam przy kupnie?
Jest dla maluszków od 6 miesiąca, gwarantuje łatwe przejście z butelki, ma fajne antypoślizowe uchwyty dla małych raczek, jest firmy, której część produktów wypróbowaliśmy i znamy, jest mały, bo ma 150 ml, miękki ustnik oraz to, że jest niekapkiem.
Chyba, że wkurzony, mały człowieczek trzaśnie nim konkretnie o podłogę to niekapek "uroni" kropelkę.
Początki "stosowania" niekapka legły w gruzach. Butelka była na pierwszym miejscu. Kubek lądował, a to w zabawkach, na dnie jakiejś szuflady, tylko nie w buzi.
Dopiero kilka dni temu Synek odkrył go na nowo. I teraz uwielbia pić z niego wodę, przy okazji, jak się domyślam, masuje sobie dziąsełka, nabrzmiałe od wyrzynających się czwórek. Butelka z wodą poszła w odstawkę.

A już myślałam, że kubeczek był nietrafionym zakupem. U nas należało przeczekać, by, po  pewnym czasie, wrócił do łask Właściciela. Stało się to  dopiero po 5 miesiącach od jego zakupu.

Drugim naszym faworytem był i jest od około miesiąca bidon/termokubek Tommee Tippee, z ustnikiem, idealny dla maluszków, które "rwą " się do picia ze zwykłego kubka. Wiadomo, roczne dziecko, pijąc ze zwykłego kubeczka samodzielnie, wylałoby całą jego zawartość na siebie.
Dlatego świetnym według mnie rozwiązaniem jest bidon niekapek "Explora active" Tommee Tippee z ustnikiem, którego jesteśmy posiadaczami.


Kupiłam go Synkowi na pierwsze urodziny, z myślą, że przypadnie mu do gustu.
Nie stało się tak. Bidon jest trochę większych rozmiarów (300ml) niż spodziewałam się, toteż nieporęczny był dla małych rączek roczniaka. Jak w przypadku pierwszego, teraz też należało przeczekać.
Od ponad miesiąca Synek robił podchody w jego kierunku. I od kilku dni nie rozstaje się z bidonem.
Bidon jest wygodny dla mnie, bo mam pewność, że po włożeniu do torebki  nie rozleje się zawartość.
I jeszcze jedna rzecz: nie potrzebuje nakrętki czy zakrętki. Duży plus za to.


środa, 7 sierpnia 2013

Jest takie miejsce...

Miejsce, gdzie lubimy przychodzić i przebywać. Nasza biblioteka; biblioteka publiczna.



To nie tylko miejsce, gdzie przychodzi się wypożyczać i oddawać książki. Organizowane są tzw. czwartkowe czytania. Dzieci malują, usadowione na wygodnych pufach lub inaczej - jak im wygodnie, a w tym czasie przemiły pan blibliotekarz czyta bajki, opowiadania. 


Jest miejsce spotkań artystycznych, miejsce na kreatywność i kształcenie  dziecięcych zdolności manualnych. Miałyśmy okazję być tu nie raz. Maja wyczarowała super Elmo, w dwóch wersjach kolorystycznych:)


Przygotowanie do wycinania.Potrzebna jeszcze jest słomka do podklejenia taśmą na odwrocie.


I w miarę możliwości czasowych staramy się nie opuszczać przedstawień i 
teatrzyków.

Przedstawienie teatru "Wariacja" pt: Korsarz.

Bardzo lubimy to miejsce. Jest ono sympatyczne, przyjazne i  kameralne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pink Transparent Star