czwartek, 28 lutego 2013

Bajka bez kolorowych obrazków? Czemu nie?

Od kilku dni czytam Majce baśnie Andersena, stare wydanie z 1984 roku.
Skąd je mam? W weekend Majka przyniosła od dziadków. Znalezione na strychu?
 Szare, szorstkie, jak z recyclingu strony.Totalne przeciwieństwo obecnych na rynku bajek i baśni.

Obrazek, góra dwa, pojawia się średnio co kilkadziesiąt stron. Kolory są blade, z przeważającą ilością zieleni - jak ta z horrorów, nie przyciągają uwagi mojej, a co dopiero dziecka;są przerażające według mnie.

Ale nie o obrazki chodzi przecież, tylko o fabułę baśni.
Majka każe sobie czytać je co wieczór!
-Mamo, dzisiaj czytamy te bajki, co tata czytał, jak był mały.Tak jak ja!
-Na pewno? Widzisz tu jest sam tekst.Nie ma obrazków.
-To co? Czytaj mi głośno, a ja będę sobie po cichu czytać.
-:))
Czytam, czytam i nie mogę doczekać się końca.Na przykład Calineczkę czytałyśmy w dwóch częściach, bo głos odmówił mi posłuszeństwa.Tak, oryginał jest taaaki długi. Przyzwyczajona jestem do baśni i bajek w nowoczesnych skróconych wersjach. A tu, nie ma przebacz.
Znacie baśnie Andersena? Dla mnie są w przeważającej części okrutne, przytłaczające, czasem smutne,aż łezka się w oku kręci, np. Dziewczynka z zapałkami.
Kiedyś wahałam się czy czytać je córce. Baśń bez szczęśliwego zakończenia?Przecież dziecko musi wiedzieć, że na świecie przecież dobro wygrywa ze złem!
Niekoniecznie. Niech wie, że świat nie jest usłany różami, są ludzie dobrzy, ale też i źli, jest bogactwo i skrajna bieda.

I co z tymi obrazkami?
Fabuła nie jest podana na tacy  w formie obrazkowej.
Tak sobie myślę, gdy są obrazki, to dziecko, takie jak moja 4 letnia córka, nie musi wysilać swojej wyobraźni do kreowania zdarzeń i postaci. Bo po co? Ma narysowane, więc przyjmuje to za pewnik, że tak właśnie wygląda np. potwór albo ogród.
Natomiast brak obrazków zmusza szare komórki do pracy i do tworzenia w głowie jej osobistych, własnych obrazów. Nie ważne przecież jak one wyglądają, istotne jest to, że są.





środa, 27 lutego 2013

Bańki bezoogniowe MEDPLUS.Moja recenzja i wkrótce konkurs!

Bańki są znane od stuleci.Niestety, wydaje mi się,a może mylę się, że zostały trochę zapomniane w erze antybiotyków i lekarstw łatwo dostępnych w aptekach.
A szkoda!
Jestem zwolenniczką w pierwszej kolejności "nieinwazyjnego" leczenia infekcji czy przeziębień.Homeopatia, zioła, miód i ..teraz bańki - są na topie u mnie!
Będąc małą dziewczynką często chorowałam.I wtedy miałam stawiane bańki.Jedyną osobą z sąsiedztwa, która perfekcyjnie to robiła był nasz sąsiad.Stawiał bańki ogniowe-bo tylko takie były dostępne.
Medycyna poszła naprzód i obecnie mamy dostępne na rynku bezpieczne bańki bezogniowe firmy Medplus.
Dowiedziałam się o nich przypadkiem od mojej koleżanki, która stawia bańki swojej córce, sobie i mężowi.
A niedługo potem, dzięki uprzejmości firmy Medplus otrzymałam  tę oto paczkę z bańkami do przetestowania i podzielenia się moimi odczuciami z ich stosowania na moim blogu.
Do paczki był dołączony odręcznie napisany list powitalny, co mnie mile zaskoczyło:)





Od razu moją uwagę przykuł  znaczek "Złoty Medal", który to bańki zdobyły  na Targach Zdrowego Życia.



Ponadto, jak przeczytałam w załączonej instrukcji bezogniowe bańki lekarskie testowane były na oddziałach pediatrycznych wielu szpitali i klinik, zyskując uznanie lekarzy i pielęgniarek.
Są one oznaczone znakiem CE i w pełni odpowiedają wymaganiom bezpieczeństwa Dyrektywy Rady 93/42/EWG dotyczącej wyrobów medycznych.
         
Zasięgnęłam języka u mojej mamy i babci w kwestii baniek.I to co się dowiedziałam.
Bańki stawiano  profilaktycznie co najmniej raz w tygodniu, tuż przed zbliżającym się okresem jesienno-zimowym lub przy drobnej infekcji, aby nie dać jej możliwości dalszego rozwoju.
Gdzieś przeczytałam również, że bańki miały zastosowanie nawet w starożytności.W Egipcie, stawiano je bywalcom łaźni.Znane są zatem od lat!
Na zachodzie, część lekarzy, na zapalenia i infekcje dróg oddechowych nie przepisuje dzieciom antybiotyków, a zaleca bańki, po to, by dać szansę w pierwszej kolejności organizmowi obronić się przed chorobą.Stosuje się je z powodzeniem również gabinetach akupunktury, w leczeniu różnych schorzeń.Stawia się je na przebiegu tzw. meridianów czyli kanałów energetycznych.
Bańki stosowane są również jako pierwsza pomoc w przypadku ukąszenia przez owady.

Jakie są wskazania do stosowania baniek, oprócz wspomnianych przez mnie?
1.Ostre infekcje górnych dróg oddechowych czyli tzw. przeziębienie: infekcje kataralne, zapalenie gardła, zapalenie tchawicy, grypa.
2.Przewlekłe choroby górnych dróg oddechowych – przerost migdałków podniebiennych i nawracające anginy.
3.Ostre infekcje dolnych dróg oddechowych – zapalenie oskrzeli, opłucnej, płuc.
4. Przewlekłe choroby dolnych dróg oddechowych – przewlekłe zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa, nadreaktywność poinfekcyjna dróg oddechowych objawiająca się przewlekłym kaszlem.
5.Profilaktycznie (wzmocnienie układu odpornościowego) - u dzieci często zapadających na infekcje dróg oddechowych oraz u osób obłożnie chorych, długotrwale unieruchomionych (również jako profilaktyka odleżyn).
6. Ostre zapalenie korzonków nerwowych.
7.Moczenie nocne.
8. Zespół nadwrażliwego jelita grubego.
9. Brak lub bolesne menstruacje.
10. Ostre i podostre mięśniobóle.
11.Ostre i podostre nerwobóle.
12.Ostry i przewlekły ból w okolicy krzyżowo - lędźwiowej.
13.Rwa kulszowa.
14.Ostre i przewlekłe zapalenia stawów.
15.Bóle głowy, migrena.
16.Nerwice wegetatywne (narządowe).
 
Czy dzieciom można stawiać bańki?
Bańki można stawiać małym dzieciom, nawet tym kilkunastomiesięcznym.Generalnie część lekarzy profilaktycznie nie zaleca stawiania baniek dzieciom poniżej 4 lat.Więcej na ten temat można przeczytać na stronie producenta baniek firmy Medplus.

W jaki sposób działają bańki?
Wytworzone w bańce podciśnienie zasysa skórę do jej wnętrza, w wyniku czego dochodzi do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostania się poza nie pewnej ilości krwi (widoczny krwiak po ściągnięciu bańki). Ta krew odbierana jest przez system obronny organizmu jako obce białko i staje się silnym bodźcem do wytworzenia dużej ilości ciał odpornościowych, które przygotowane do walki z wrogiem napotkawszy jedynie własną krew, kierują swoje siły przeciwko infekcji.
Podciśnienie, wywierając na skórę działanie mechaniczne, powoduje podrażnienie jej zakończeń nerwowych. Dzięki temu dochodzi do zwiększenia ukrwienia i poprawy zakłóconej wcześniej czynności narządu wewnętrznego, związanego ze strefą skóry, na której postawiono bańki.

Jak powstaje podciśnienie w bańce?
W bańce bezogniowej przez odpowiednie zassanie jej pompką.

Stawiam bańki!
Największą orędowniczką postawienia baniek..nie sobie, ale Tacie, była nasza córka!
Więc, do dzieła!Jako, że Mąż był przeziębiony, to on właśnie został poddany próbie.Na początek postanowiłam zacząć od 8 baniek.Po przeczytaniu instrukcji, w których miejscach powinno się je stawiać, przystąpiłam do dzieła.Bańki włożyłam do miseczki z dosyć ciepłą wodą-według instrukcji.I tu miałam problem-osuszać czy nie?
Niestety w instrukcji takiej informacji nie było, ale doczytałam na stronie Medplus, że nie osusza się ich, a ciepłe i wilgotne przykłada się do skóry, po czym zasysa się pompką powietrze.Zassanie, na początku, powinno być lekkie do średniego.Można to ocenić po wybrzuszeniu skóry.
Męża nic nie bolało, a jedynie delikatnie szczypało.Tak jak być powinno:)
Ważne, aby omijać znamiona na skórze,  w tym: te barwnikowe.Po 15 minutach bańki ściągnęłam.Po tygodniu, na plecach nie powinno być śladu po nich.
Teraz już wiem, że bańki będziemy stosować profilaktycznie i doraźnie.
W końcu, pierwsze lody przełamane!
Na początku może to wydawać się trochę skomplikowane, jak i gdzie postawić.Okazało się, że tak nie jest. Należy tylko pamiętać, aby stawiać je symetrycznie i stosować sie do instrukcji, a w razie wątpliwości zajrzeć na stronę firmy Medplus(klik) do zakładki FAQ lub zwyczajnie poradzić się  lekarza.

Dziękuję producentowi
   za możliwość przetestowania baniek.
Zapraszam tymczasem na stronę
http://www.medplus.pl/


        A niebawem konkurs na moim blogu i do wygrania pudełeczko 8 sztuk wspaniałych baniek bezogniowych!












środa, 20 lutego 2013

Szybka sałatka z makaronem i suszonymi pomidorami

Przepadam za suszonymi pomidorami.Zwłaszcza teraz, w zimie, kiedy świeże pomidory nie smakują i nie pachną tak jak latem.
Kupuję raz na  dwa tygodnie słoiczek suszonych pomidorów.I dodaję je praktycznie do wszystkiego - do sałatek, mięsa, omletów i na kanapki.Wszystko zależy od naszej wyobraźni i smaku.Mi najbardziej smakują jako nadzienie do mięsa drobiowego  i w sałatkach.
A oto przepis na mega szybką, zdrową i sprawdzoną przez mnie sałatkę.Smakuje wyśmienicie.Przygotowuję ją głównie dla moich gości.

Składniki można dodawać w różnych proporcjach w zależności od naszego gustu i smaku.

Składniki:
  • Makaron drobne muszelki
  • Słoiczek pomidorów suszonych w oleju bez konserwantów.
  • kukurydza w puszce
  • 1 papryka czerwona
  • 3/4 główki brokuła ( można również dodać więcej lub mniej)
  • 1 świeży ogórek
  • kilka łyżek oliwy z oliwek
  • pieprz, sól, bazylia, oregano do smaku
Brokuły rozdzielam na  drobne różyczki  i gotuję.Następnie studzę.W międzyczasie gotuję również makaron, najlepiej al dente.
Kroję drobno ogórek, paprykę i suszone pomidory.Mieszam wszystkie składniki, dodaję ostudzony makaron, różyczki brokułów, kukurydzę i na końcu skrapiam oliwą z oliwek i olejem  ze słoiczka z suszonych pomidorów. Przyprawiam do smaku.
Zalewa z suszonych pomidorów nadaje się wspaniale i z powodzeniem może zastąpić dressing do sałatek.


Smacznego!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Będę nocować u dziadków!

Temat nocowania, od kilku miesięcy, jest częstym, pojawiającym się w rozmowie z naszą 4 latką.Za wszelką cenę chciała iść do koleżanki na noc, albo na odwrót. Umówiłyśmy się w końcu, że temat nocowania koleżanek powróci, kiedy Maja pójdzie do szkoły.
Nocowanie u koleżanek nie dała rady przeforsować u rodziców, więc wymyśliła, że "pidżama party" może być  niezłe u dziadków:)
Mimo, że teściowie mieszkają rzut beretem od nas, nigdy nie było takiej potrzeby, aby córkę u nich zostawić na noc.
Skoro chce nocować, to czemu nie?Pomyślałam.Ustaliliśmy, że sobota będzie dobrym dniem.Wcześniej Majka zapytała się o zgodę babci i dziadka.Oczywiście, ochoczo zgodzili się.
Sobota rano, a Majka woła:Mamo, przygotuj mi walizkę, bo przecież muszę się spakować.
-Walizkę?nie zmieścisz się do jakiejś małej torby albo plecaka?To tylko jedna noc!
-Nie!bo muszę zabrać wszystkie zabawki do kąpieli, książki, kredki, zeszyty do ćwiczeń...i jak zaczęła wyliczać, to złapałam się za głowę:)

Ostatecznie, większa torba wystarczyła.Mąż zawiózł dziecko do dziadków.
Wieczorem, kiedy Hubcio usnął, około 20-tej, było dziwnie cicho.Zazwyczaj do 22.30 w domu jest gwarno, bo Majka jest żywiołową dziewczynką.Biega, tańczy, śpiewa, rozmawia z nami, a cisza następuje z chwilą, kiedy zasypia.
Brakowało mi obecności córki.Takie moje przyzwyczajenie do niej.Z drugiej strony miałam ten czas dla siebie i  na niezmąconą niczym, spokojną rozmowę z mężem o wszystkim i o niczym.Tego ostatniego brakowało nam.

W niedzielę, pojechaliśmy po córkę.Sprawowała się wzorowo.Tak stwierdzili dziadkowie.
To teraz, pewnie będzie chciała jeździć co weekend;pomyślałam.Skoro jej się  podobało.

Babcia zatem spytała:
Maju, to kiedy znowu przyjedziesz do nas na nocowanie?


Majka rezolutnie: już nie przyjadę, przecież już nocowałam!

sobota, 16 lutego 2013

Dzisiaj kumulacja w LOTTO! I co z tego.

Do zgarnięcia dziś.. bagatela.. 30 000 000 PLN.Kupujecie losy?
Ja nie.Moje emocje opadły.


Po usłyszeniu dziś w TV, jaka może być wygrana, mówię z przekąsem do męża:
- O, super byłoby wygrać tyle pieniędzy!
Mąż: wcale nie
-Jak to, nie?? Nie chciałbyś wygrać 30 mln?
Mąż:Nie
- Dlaczego?
Mąż:Bo wtedy moje życie dotychczasowe byłoby bez sensu.Wszystko co robiłem, zarabiałem pieniądze - straciłoby sens...
- Nie rozumiem...Ale gdybyś dostał taaakie pieniądze? :))
Mąż: To musiałbym jakoś z tym żyć.
- Nie musiałbyś na przykład chodzić do pracy...
Mąż: dlaczego nie? Chodziłbym.
Po zastanowieniu.
Chociaż, nie wiem.Gdybym był milionerem, to wtedy, każdy z pracy chciałby być moim przyjacielem. Miałbym takie kółko różańcowe.Każdy by się ze mną zgadzał i przytakiwał...To może bym nie chodził.Ale co ja bym wtedy robił?

I tak dalej.Nasza rozmowa po chwili przeszła na inny tor...

Czy słyszałyście/liście, żeby ktoś nie chciał wygrać w lotto? 




wtorek, 12 lutego 2013

Przedłużki do body.Wyniki rozdania!

Zgłoszeń nie było wiele, a jednak miałam twardy orzech do zgryzienia.Właściwie prawie każda odpowiedź na pytania:
Jak żyć ekonomicznie? 
Co oznacza być ekonomicznym? 
Była, obiektywnie rzecz biorąc, właściwą.

Wyłonienie tych najbardziej trafnych, nie było łatwe.
W końcu zdecydowałam, że nagrody w postaci  przedłużek trafią do:
 1.Ani
 Oto odpowiedź Ani:
"(...) rozsądnie gospodarować budżetem, maksymalnie wykorzystywać możliwości kupionych rzeczy i nie kupować dla samej frajdy kupowania, ale podchodzić do zakupów praktycznie."

Nie kupujmy dla samej frajdy kupowania.
Często zdarza się, że kupujemy, pod wpływem impulsu, rzeczy, przedmioty, które później zalegają w szafie lub zwyczajnie z nich nie korzystamy.Przyznam, że mi się nie raz tak zdarzyło...
Ale to już temat na oddzielny wpis.
 2.Roxi 
Odpowiedź Roxi:
"Żyć ekonomicznie tzn. kupować i używać tego, co się ma z głową, nie otaczać się masą zbędnych rzeczy, ale tylko tym, z czego na prawdę korzystamy."  


Często otaczamy się masą fajnych rzeczy, bibelotów, które nie są nam niezbędne do codziennego funkcjonowania.Jeżeli obcowanie z nimi sprawia nam przyjemność i nie lądują w koszu w krótkim czasie to myślę, że jest to OK.
 Ważne jest też umiejętne i rozsądne korzystanie z zakupionych przedmiotów, potrzebnych nam na co dzień.

Obie odpowiedzi mają wspólny mianownik:Nie kupujmy i nie otaczajmy się przedmiotami, które są dla nas zbyteczne. 

Ani i Roxi gratuluję!A wszystkim uczestniczkom konkursu serdecznie dziękuję za  zgłoszenia i odpowiedzi.








Pamiętacie o dniu św. Walentego?

Moja córka pamięta! W jej przedszkolu trwają przygotowania do walentynek, który został przemianowany na  tzw. Dzień Przyjaźni. I w tym ferworze przygotowań do dnia Walentego, Majka narysowała w przedszkolu tę oto laurkę walentynkową.

Maja i raczkujący Hubert

Nie dla mamy, nie dla taty! (być może jeszcze narysuje), a dla.. babci Bogusi.Tak. Dla tej babci.Tak mi oznajmiła.
Wspaniale!Babcia na pewno się ucieszy z laurki, tym bardziej, że widuje się z wnuczką niezbyt często, bo dzielą nas setki kilometrów.
Co jest na tej laurce? brat Hubert, który raczkuje.Ma dwie nogi i oczywiście dwie ręce.Tylko, że drugiej ręki nie widać, bo jest schowana za tą pierwszą.W oddali jest Maja.A skąd, aż tyle serc? bo Maja, jak  daje buziaki Hubercikowi to  naraz pojawia się wokoło tyle serc! Tak mi wytłumaczyła.
Ciocia z przedszkola jest pod wrażeniem Mai rysunku (mi też się podoba!)ponieważ dzieci 4-letnie nie potrafią (podobno) jeszcze malować z tzw. perspektywy blisko-daleko.A Majka tak maluje - każdy obrazek.
Żeby nie było smutno kuzynowi Mai, który też mieszka bardzo daleko i jego mamie, to Majka, po przyjściu z przedszkola, namalowała "na szybko" dodatkowe dwie laurki.

Dla swojego kuzyna, notabene mojego chrześniaka, a synka mojej siostry:)

 
Autobus
A dla cioci... serce.Pierwotnym zamysłem miały być... lody.


Laurki są już spakowane do koperty i wyfruną dzisiejszą pocztą!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Pyszny pasztet w 20 minut

Jestem z tych kobiet, które nie lubią godzinami gotować, piec i pichcić w kuchni.Natomiast lubię dogadzać swojej rodzinie, sobie i moim gościom.Dlatego wybieram te przepisy kulinarne, które nie są praco- i czaso-chłonne, a efekt końcowy jest powalający;)

Poniżej przedstawiam przepis na przepyszny, domowy pasztet mięsny, który piekę średnio dwa razy w miesiącu i okazyjnie.

Składniki:

  • pręga wołowa około 50-60 dkg
  • udko z kurczaka lub udziec z indyka
  • 20-25 dkg wątróbki
  • 2-3 marchewki
  • 1 duża cebula
  • 1 jajko
  • ziele angielskie i liść laurowy
  • pieprz i sól
  • gałka muszkatałowa, majeranek
  • papryka słodka w proszku, bazylia i oregano
Najpierw gotuję rosół na bazie pręgi wołowej, udka z kurczaka i marchewki.Do rosołu dodaję 2 listki laurowe i 2 ziela angielskie, a 30 minut przed końcem gotowania małą łyżeczkę soli.W międzyczasie, smażę wątróbkę z cebulką.
Miękkie ostudzone ugotowane mięso (wołowina, udko z kurczaka (samo mięso)), wątróbkę z cebulką i marchewkę mielę raz w maszynce do mięsa.Następnie, do przemielonego mięsa dodaję, pół lub 1/3  chochelki wywaru mięsnego,jajko, przyprawy do smaku i ucieram wszystko blenderem na kremową masę.
Wykładam utartą masę na uprzednio natłuszczoną brytfankę, tzw. keksówkę o wymiarach: 26cm x 8,5cm.

Dekoruję liściem laurowym i zielem angielskim.
Piekę 1 godzinę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. 




Smakuje wyśmienicie  z chlebem i ogórkiem kiszonym!

Dodam jeszcze jedną, ważną, według mnie, informację.
Pasztet, gdy ostygnie, najlepiej zawinąć w ściereczkę lub folię aluminiową i włożyć do lodówki na około 10 godzin.Po tym czasie,  można  go pokroić.

czwartek, 7 lutego 2013

Szałowe i zdrowe ciasteczka w słodki czwartek!

Alternatywa dla pączków i faworków.Za pączkami nie przepadam, chyba, że od mojej kochanej babci.Odkąd pamiętam smażyła pączki nadziewane konfiturą z płatków róży, z piękną obręczą dookoła.Żółta, gruba obręcz świadczy, jak mawiała, o tym, że ciasto zostało dobrze wyrobione.Mamy wtedy gwarancję, że pączki będą puszyste i mięciutkie:)

To teraz, po wstępie pączkowym, wracam do zdrowych i słodkich ciasteczek owsianych z bakaliami i amarantusem.

Przepis na owe szałowe ciasteczka - tak, są wspaniałe w smaku!- podawałam  na moim blogu TUTAJ.Przepis jest naprawdę prosty i wierzcie mi - nie pochłania dużo czasu.

Ciasteczka piekę średnio raz w tygodniu.
Znikają w błyskawicznym tempie:)

Na urodziny córki przygotowałam je w dwóch wersjach:

Z czekoladową polewą, obsypane różowym cukrem
 Różowy cukier lub inaczej posypka dekoracyjna




Z polewą czekoladową - dwukolorową: z białej i ciemnej czekolady, posypane płatkami migdałowymi.


Zachęcam do wypróbowania przepisu!

Smacznego!

środa, 6 lutego 2013

Kawałek mojego świata

IT'S ONLY A PICTURE TAG by Kirei

Inicjatorką pomysłu jest Kirei




A do zabawy zaprosiła mnie Ruby Soho, Surrealistka,  Mamade,
Dzięki za zaproszenie!


Zasady:
1. Umieść w poście baner z tytułem tagu i linkiem do Kirei - inicjatorki tagu
2.  Odpowiedz na 17 pytań w formie zdjęcia - może to być pojedyncze zdjęcie, kolaż złożony z kilku zdjęć, sfotografowany rysunek, PrintScreen. Ważne, żeby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej - ewentualnie krótki podpis dozwolony :)
3.Postarajcie się, aby większość zdjęć była Wasza własna, a nie np. pobrana z internetu z podaniem źródła. Wtedy ten tag będzie bardziej "osobisty" i ciekawy, choć kilka pytań trochę utrudnia to zadanie (np. w przypadku pytania o życzenie).
4. Otaguj 7 osób :)
Pytania (przetłumaczone z niemieckiej wersji TAGU)
  1. Codziennie widzisz...  
  2. Ubranie, w którym "mieszkasz"?
  3. Ulubiona pora dnia?
  4. Coś nowego?
  5. Właśnie tęsknisz za...
  6. Piosenka, która za tobą chodzi...
  7. "Nagłówek" Twojego tygodnia to...
  8. Najlepszy moment tygodnia?
  9. Kim chciałaś/eś być jako dziecko?
  10. Nigdy nie rozstajesz się z....
  11. Co można znaleźć na Twojej liście życzeń.
  12. Twoja miłość od pierwszego wejrzenia.
  13. Coś, co robisz przez cały czas.
  14. Zdjęcie tygodnia?
  15. Ulubione słowo/wyrażenie?
  16. Najlepszy moment roku.
  17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić. 
 1. Codziennie widzę..


 2.Ubranie , w którym "mieszkam"..



3.Ulubiona pora dnia: zmierzch i noc...



4.Coś nowego...



5.Właśnie tęsknię za...


 6.Piosenka, która za mną chodzi...


7.Nagłówek tego tygodnia to...




8.Najlepszy moment tego tygodnia... jest ich wiele codziennie.

9.Kim chciałam być w dzieciństwie...nauczycielką


10.Nigdy nie rozstaję się z..


11.Co można znaleźć na mojej liście życzeń...

Maroko

12.Moje dwie miłości od pierwszego wejrzenia...



13.Coś co robię cały czas....



14.Zdjęcie tygodnia



15.Ulubione słowo, wyrażenie...



16.Najlepszy moment tego roku...i wiele innych:)



17.Ktoś, kto potrafi mnie zawsze uszczęśliwić: moje dzieci i mąż.


Do zabawy zapraszam:

Ptysiu
Joannę
Angelinę
Mamę B
Tęczowa mamę
Anię
LenkaNiki



poniedziałek, 4 lutego 2013

Mam już 4 lata!

Tak powiedziała moja Majka wczoraj. 
Dokładnie 3 lutego, 4 lata temu przyszła na świat.

Tort musiał być różowy;) Pan cukiernik stanął na wysokości zadania, bo w środku była wspaniała oczywiście różowa masa-piankowa-malinowa z niewielką ilością bitej śmietany.Tort był, jednym słowem, genialny w smaku.


Zdmuchiwanie świeczek.
Do startu gotowa..
Start! Świeczki zdmuchnięte.Tato, zapal świeczki raz jeszcze!
 Tata zapalał świeczki kilka razy:)
  Fenomen zdmuchiwania świeczek?  

Ozdoby torcikowe już na talerzykach najmłodszych:)
 Dzisiaj Majka ma urodziny w przedszkolu.Rodzice przynoszą torcik lub coś słodkiego.Taki zwyczaj.A za tydzień - kolejne urodziny...Majki. Tym razem, urodziny dla jej najlepszych koleżanek i kolegi:)Rozpusta.Tak, wiem. A co tam! raz w roku można.Co się nie robi dla swojej kochanej córki?


piątek, 1 lutego 2013

Jak wymigać się ze sprzątania? Rozmówki córki.

-Maju, dlaczego nie pozbierałaś zabawek, jak Cię prosiłam?
-Bo.. nie miałam przyjaciela
-Przyjaciela?? 
(co ma wspólnego przyjaciel i zbieranie zabawek? myślę sobie - ano ma)
-No, takiego przyjaciela, który pomógłby mi posprzątać..

Hmm, niech no zgadnę, kim jest ten tajemniczy przyjaciel? :)


Źródło:sieć



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pink Transparent Star