środa, 31 października 2012

Wróżka Amelka

Wczoraj na dobranoc była czytana Amelka.Podejrzewam, że większość mam, które mają małe córeczki znają tę bajeczkę.Krótka historyjka pt.:"Nocne strachy" z serii opowiadań o Amelce pozwala naszym dzieciom pokonać wewnętrzny strach przed potworami nocnymi, które tworzy dziecięca wyobraźnia.


O czym jest bajeczka?
Amelka pierwszy raz spała zupełnie sama w nowym domku na kółkach, no może nie do końca sama - wierny przyjaciel (elf?) Gucio dotrzymał jej towarzystwa.Ale ani Gucio, ani koszyk smakołyków przygotowanych przez mamę nie pomogły, gdy w ciemności rozlegały się dziwne odgłosy....Czy to były potwory?:)o nie!, o tym Amelka się przekonała, że jej wyobraźnia spłatała figla.
Piękne ilustracje w środku.Czyta się z przyjemnością.Bajkę  można zaliczyć do tzw: "bajek, które leczą".

Wyd. Papilon.Publicat S.A.
Tytuł oryginału:Le petit monde d'Hortense.N'aie pas peur petite fée.
Sophie de Mullenheim, Claire Gauderiot

wtorek, 30 października 2012

Martynka

Codziennie wieczorem czytam Mai książeczki przed zaśnięciem, a czasem na dokładkę opowiadam Mai historyjkę.Temat historyjki wymyśla córka:)Taki nasz niepisany rytuał.Wczoraj Majeczka wybrała trzy książeczki o Martynce.Jest to zazwyczaj zbiór krótkich opowiadań/historyjek połączonych.

1. Martynka troskliwa opiekunka
Maja otrzymała ją od mamy chrzestnej, zanim urodził się jej braciszek Hubert. I to był strzał w dziesiątkę.Kim jest Martynka i dlaczego nazywa się ją troskliwą opiekunką?
Martynka jest kilkuletnią dziewczynką, która ma małego braciszka Alanka. Pewnego dnia, mama nie jest w stanie zająć się Alankiem, bo ma złamaną nogę, a tata Martynki musi wyjechać na ważną konferencję.Nie ma osoby, która zajęłaby się małym Alankiem. Trzeba przecież go wykąpać, przygotować mleko w butelce itd. I tu Martynka, jako starsza, zaradna i mądra siostra, świetnie odnajduje się w roli opiekunki swojego młodszego braciszka.

                                                
  W tej książce nie ma za wiele obrazków, ale mimo to Maja śledzi z ciekawością każdy rozdział.
2.Martynka w szkole
Jak odnaleźć się w szkole? znaleźć sobie przyjaciół.Martynka uczy przyjaźni, być wrażliwym i  tolerancyjnym - w klasie jest koleżanka półkrwi Hinduska.
Z opowiadaniami "w szkole" poczekam, do momentu, kiedy Maję trzeba będzie pomału przygotowywać do pójścia do szkoły.Narazie ta pozycja nie za bardzo ją zainteresowała.
                                                                                                   
3.Martynka na kursie pływania
Ta pozycja jest bliska Mai, dlatego, że moja córka lubi chodzić na basen, pluskać się w wodzie i bardzo chce się nauczyć pływać.Jak jej się nie zmieni i nadal będzie zainteresowana  to zapiszę ją na kurs nauki pływania:)
Jak tytuł wskazuje Martynka uczy się pływać -  pod okiem instruktora.Są chwile, kiedy chce zrezygnować, ale w końcu się nie poddaje.Martynka uczy się samozaparcia, silnej woli,  zdrowej ambicji oraz tego, że jak się czegoś bardzo pragnie, nie należy się poddawać, mimo przeciwności.

                                                                                   

  Opowiadania o Martynce, niejako odzwierciedlają problemy i rozterki, z którymi może borykać się lub napotkać niespodziewanie na swojej drodze nasza pociecha. Dlatego naszym dzieciom łatwiej będzie rozwiązać i stawić czoło podobnym trudnościom, jeśli zobaczą oczami wyobraźni, iż komuś innemu( tu: np. Martynce ) udaje się.Im bliższe  rzeczywistej sytuacji naszych dzieci jest opowiadanie, tym większe prawdopodobieństwo, że przekaz w nim zawarty  zostanie przez dziecko wykorzystany i przyswojony.A zachowania bohatera/ki książeczki przeniesie do swojego życia.

Wyd. Papilon, Publicat S.A.
1.Tytuł oryginału:Je commence à lire avec Martine.Martine petite maman.
2.Tytuł oryginału:Je commence à lire avec Martine. Martine à l'école.
3.Tytuł oryginału:Je commence à lire avec Martine.Apprend à nager.
 






   

poniedziałek, 29 października 2012

Jak oszczędzać...wodę?

Jak oszczędzać wodę? zwłaszcza przy dzieciach (i rodzicach również;)), które uwielbiają pluskanie się.Mycie rąk i ząbków, które zazwyczaj przeistacza się w tzw.ciapcianie się w umywalce i tego typu podobne historie.O tak, moja Maja tak lubi.



Do napisania postu natchnął mnie mój mąż i jego dzisiejsze, wieczorne instalowanie perlatorów we wszystkich kranach w naszym mieszkaniu.
Jeszcze do niedawna nie wiedziałam co oznacza perlator.Dla niewtajemniczonych,  perlator  to urządzenie dzięki któremu, w łatwy sposób oszczędzisz wodę, około 25-30%.
Jak to się dzieje?
Perlator zasysa powietrze i miesza je z wodą, tworząc spieniony strumień wody. Dzięki temu, zużycie wody zostaje ograniczone bez utraty naszego komfortu, a licznik/wodomierz  wolniej chodzi:)A oto nam przecież chodzi;)

Bądźmy eko rodzicami i  zmniejszmy  sobie nasze  rachunki!




niedziela, 28 października 2012

Kolorowe rymowanki

W weekend, robiłam z Mają porządki w jej pokoju."Odkurzyłyśmy" trochę zapomniane przez nas książeczki, które kiedyś  jej często czytałam.Kolorowe rymowanki.Dostała je rok temu od swojej babci.Książka zawiera wierszyki, wyliczanki - te bardziej i mniej nam znane.



Mai podobały się wszystkie rymowanki, a zwłaszcza jeden wierszyk : "Mam 3 latka, 3 i pół, brodą sięgam ponad stół. Do przedszkola chodzę z workiem i mam znaczek z muchomorkiem.....", bo to przecież wierszyk o niej i nauczyła się recytować go na pamięć:)
 Wierszyk "Jedzie pociąg: fu, fu, fu, trąbi trąbka: tru, tu, tu, a bębenek: bum, bum, bum.... " odświeżyłyśmy sobie.Kiedyś uczyła się podobnego na logopedii. Wierszyk nazywa dźwięki, które wydają:woda, mucha, wąż, żabka i inne przedmioty oraz zwierzątka poprzez zabawę i zachęca do poprawnej wymowy sylab w wyrazach.Wierszyk nie tylko recytujemy, ale również pokazujemy: na przykład jak żabka skacze.

 Nie brakuje również stron dla maluszków.Tosi ( lub kosi, tosi łapci pojedziem do babci, a od babci do dziadka na jabłka) uwielbia chyba każde dziecko.Mój Hubcio - bardzo.Oczywiście są różne wersje tej rymowanki, tą dłuższą znajdziecie w tej książeczce.

Polecam kochani rymowanki!  zabawa przednia!

Na zakończenie przytoczę fragment przedmowy książeczki:

"To my rodzice, decydujemy o tym, w jaki sposób spędzamy czas z dzieckiem - czy pozostawiamy je samo, czy też bawimy się z nim, pokazując mu świat i rozwijając zdolności od pierwszych miesięcy życia. Do aktywnego czasu spędzania z dzieckiem służą wyliczanki i rymowanki. Do wierszyków dodajemy gesty, mimikę i intonację, a wkrótce obserwujemy, jak nasze dzieci wspaniale zapamiętują rymowane utwory.
Są to pierwsze ćwiczenia pamięci dzięki, którym dziecko wkracza w świat nauki i zapamiętywania dużych porcji informacji.Pozwalajmy dzieciom bawić się słowem.Niech popisują się przed rodzinną publicznością, po to, żeby w przyszłości nie miały tremy przed wystąpieniami publicznymi.Niech rozwijają swoją kreatywność, niech same rymują."


sobota, 27 października 2012

U nas zima...

A u nas zima na całego.Maja natychmiast zareagowała: "Będziemy lepić bałwana i takie białe kulki i będziemy się rzucać nimi..."


piątek, 26 października 2012

Dzieci chore i antybiotyk

Nie udało nam się w czwartek dotrzeć do naszej pediatry, więc byliśmy dzisiaj. Hubercik, moje 5 miesięczne maleństwo, dostał jednak antybiotyk.Nic na to nie wskazywało, że dostanie! Nie miał gorączki przez ostatnie dni.Jedyne co mu dokucza to ząbkowanie.Ale nie ja tu decyduję...Ma stan zapalny ucha i  "gra" mu w oskrzelach.
Maja zdrowa.Prawie; bo ucho jeszcze trochę zaczerwienione.Idziemy na kontrolę w środę i do naszej pediatry i laryngolog.

czwartek, 25 października 2012

Ksiażkę podaj dalej lub wymień

Jak już jesteśmy w temacie książek i wspaniałych instytucji jakimi są biblioteki to przejdę zgrabnie do podobnego tematu..

Pomijając biblioteki, funkcjonują inne pomysły podarowania książce kolejnego życia!
Jakie?

Są dwa sposoby:

1. Po przeczytaniu pozostawiamy lekturę w wyznaczonym miejscu, po czym kolejna osoba ją czyta, zostawia itd. jakie to miejsca?Na przykład przystanki autobusowe, budki telefoniczne..trochę absurdalne?
więcej  www.bookcrossing.pl

2. Lub wymieniamy się książkami, audiobookami i filmami.
więcej www.podaj.net

Spróbujmy  zbudować zaczątek tzw. ekologicznego czytelnictwa.
Nawet jeśli byłyby to biblioteki.

środa, 24 października 2012

Elmer, Zuzia, Kamyczek i wiersze

Tak jak obiecałam ciąg dalszy ulubionych bajek i książeczek  Mai.

Maja jest zapisana do biblioteki. Rzadko kupuję jej teraz książeczki, bo ma ich już bardzo dużo, więc wypożyczamy.
Ostatnio wypożyczyłyśmy poniższe bajki, w tym serię bajek o kolorowym słoniu - Elmerze, tu: Elmer i hipopotamy.

1.Elmer
  Maja jest zachwycona kolorowym oryginalnym słoniem w kratkę, który potrafi stawić czoła różnym problemom mieszkańców dżungli.Zawsze znajduje rozwiązanie i nawiązuje przyjaźnie.

Czytam na odwrocie książeczki:

Elmer jest ulubieńcem przedszkolaków na całym świecie.Razem z Elmerem dziecko buduje poczucie własnej wartości, odkrywa swoje indywidualne talenty, uczy się tolerancji i otwartości oraz przekonuje się,że warto poznawać świat i zdobywać przyjaciół.



2. Wiersze o dzieciach
Krótkie, bardzo śmieszne co niektóre, przystępnie i w prostej formie napisane wierszyki dla dzieci.

  
 3. Seria bajek o Zuzi/Zuzia leci samolotem
  Bajka oddaje wyobrażenie i przygotowywuje dziecko  do lotu samolotem. 



4. Kamyczek w teatrze
Bajka zwłaszcza dla dzieci, które wybierają się po raz pierwszy na przedstawienie czy spektakl grany  na przykład w teatrze.


Następnym razem pochwalimy się kolejnymi naszymi zdobyczami z biblioteki!
Bajki powyższe bardzo podobały się Mai.





wtorek, 23 października 2012

Pilne dziecko nie chce iść spać

Kto? Maja.
Jest już po 23, a moja Maja wciąż nie śpi.
Tak się zastanawiam, dlaczego nie jest śpiąca. Mąż twierdzi, że antybiotyk działa na nią pobudzająco, a ja myślę,  że to przez tą gorzka czekoladę, jaka dostała ode mnie po południu - przecież czekolada zawiera też kofeinę.Ja, jak jestem senna to przegryzam sobie czekoladę (gorzką) i działa lepiej niż mocne espresso.Przynajmniej na mnie..
 Słyszę jak podśpiewuje sobie w pokoju. Jeszcze przed chwilą kończyła malować kolorowanki, tak zawzięcie i z zaangażowaniem jak nigdy.
Ja: Maju, proszę idź już spać, chodź poczytam ci bajkę.
Maja: Nie, nie mogę.(Malując słonia) Została mi jeszcze trąba i uszy.
Po chwili.
No dobra to pomaluję trębę i jedno ucho.Drugie ucho jutro.To jest Elmer, mamo.

A o Elmerze, dla niewtajemniczonych co to za słoń?w następnej części postu" Książki i bajki dla dzieci"

Dzieci chore c.d

Niestety, w przychodni poinformowała mnie rejestratorka, że konsultacji telefonicznych z lekarką-pediatrą od pewnego czasu nie ma.Na pytanie dlaczego? (bo były jeszcze jakiś czas temu) odpowiedziała, że wiele rodziców dzwoni, żeby konsultować  się z lekarzem jak leczyć dzieci.
"Zapraszamy na wizytę do przychodni", no więc umówiłam Huberta  do pediatry na czwartek, bo na jutro nie ma tzw."numerków".
Chyba jakis paskudny wirus krąży.Wczoraj było pełno małych dzieci  niemowlaczków kaszlących i z gorączką w przychodni.



poniedziałek, 22 października 2012

Dzieci chore w domu..

Jesteśmy po wizycie lekarskiej.Antybiotyk dla dwójki.
A Maja dziś wyglada na zdrową; lekki stan podgorączkowy, mały katar, brak kaszlu, tylko niestety jej ucho ucierpiało najbardziej na infekcji kataralnej - dostała zapalenia...a z uchem nie ma żartów, tym bardziej, że ma niedosłuch i nosi aparaciki, więc dostaje antybiotyk.Chcąc nie chcąc.
Hubert dziś już nie miał wysokiej temperatury, tylko lekki stan podgorączkowy, ale ma inne objawy jak np.zaczerwienione gardło.Więc dlaczego też dostał antybiotyk? tak na wszelki wypadek? no nie.
Nie dałam mu antybiotyku.Stoi w szafce.Jutro zadzwonię do naszej pediatry: dawać czy nie, przy braku temperatury?

niedziela, 21 października 2012

Awaria w domu

Wróciłam z Zumby wesoła i zmęczona.Mąż mnie przywitał zdaniem:
Hubert ma gorączkę, prawie 39, a Maja 37,5.
Kurczę, jak wychodziłam wszystko wydawało się ok. Synek był w dobrym humorze, Maja też. Pomyślałam, że żartuje.Jednak nie.
I tak mijał dzień biegania z termometrem, nurofenem i panadolem.Wygooglowałam zdanie: gorączka u 5-miesięcznego dziecka.I wyszło, że: może ząbkować, mieć trzydniówkę, ukryte zapalenie oskrzeli lub płuc, zapalenie ucha i wiele innych.Uff...po co ja to czytam? jeszcze bardziej się denerwuję.
Wieczorem temperatura u Mai już się unormowała i nie ma tak dużego kataru, jaki miała przez ostatnie dni.Myślę, że już jest prawie zdrowa.
Jutro idziemy wszyscy do naszej lekarki.

W domu z Hubertem

W lipcu tego roku, kiedy to Hubert miał 2 miesiące wracałam z naszej biblioteki.Oddałam książki, które przeczytałam.
Zaczepiła mnie sąsiadka i zdziwiona zapytała: jak Pani ma czas jeszcze czytać książki? ugotować obiad, posprzątać, uprać, poprasować, zająć się małym dzieckiem, odebrać z przedszkola córkę i jeszcze w międzyczasie widzę, że Pani to do sklepu z wózkiem na zakupy biega?
To zapewne nieźle sobie radzę.W sumie nie ma w tym nic nadzwyczajnego.Tak, my kobiety - jesteśmy dobrze zorganizowane.Mamy podzielność uwagi, która przydaje się nam na codzień.
Mój synek Hubert ma 5 miesięcy.Jestem sama w domu z synkiem.Po południu odbieram Maję z przedszkola.
W ciągu dnia mam mało czasu na to, żeby ogarnąć mieszkanie i jeszcze mieć czas dla siebie.Ale robię co mogę:)

Hubercik lubi patrzeć jak się prasuje. Leży on sobie na swojej macie edukacyjnej, obłożony stosem swoich zabawek, gryzaczków; grających, szeleszczących i z odległosci ok. 2 metrów obserwuje: a to poruszający się sznur od żelazka, kolorowe ubrania, poszewki, które prasuję, a następnie odkładam itp. śmieje się do mnie cały czas, a ja do niego zagaduję.
Raz, dwa i prasowanie skończone.

Hubert uwielbia patrzeć na kogoś jak spożywa posiłek. Jest wniebowzięty. Odprowadza każdy kęs wzrokiem z talerza do ust.Zatem, dlaczego mam odmiawiać mu tej przyjemnosci? towarzyszy mi przy śniadaniu i obiedzie.

Lubi słuchać piosenek - ale nie koniecznie nagrań. Najlepiej w wykonaniu Mai.Moja córka robi to znakomicie.Ja, w międzyczasie przygotowywuję obiad, ewentualnie kolację.
Maja podśpiewuje, a Hubercik jest przeszczęśliwy i zaczepia ją.

Nadzwyczaj lubi towarzystwo Mai, swojej 4 letniej siostry. Nazywam to fenomenem starszego rodzeństwa.Wystarczy, że Maja jest w pobliżu, lub coś powie - z płaczącego dziecka zamienia się w aniołka.
Gdy Maja ma zły humor i chce sobie popłakać, tak bez powodu, Hubert  też płacze.Nieważne przecież, że minutę temu był we wspaniałym nastroju.Przecież siostra płacze!

Lubi nowe zabawki.Gdy jest znudzony tymi, którymi bawi się codzień to wyjmuję z szuflady zabawki, które nie widział np. tydzień.Dobrze co jakiś czas chować dziecku zabawki, aby wyjąć po kilku dniach jako nowe.

I oczywiście uwielbia towarzystwo swojej mamy, pieszczoty, buziaki.Ostatnio zabawę: "jest i nie ma" oraz a ku ku.

Jak niewiele dziecku potrzeba do szczęścia.
Żyje chwilą.
Dzieci skupiają się na tu i teraz.I to jest fajne.




piątek, 19 października 2012

Jogging czas zacząć

Kiedy jest dobry moment na rozpoczęcie biegania? w ogóle na rozpoczęcie uprawiania sportu.
Często jest tak - nie mam czasu dzisiaj, jutro też, w ogóle to nie mam kiedy...
Albo: sport? strata czasu - wolę poczytać gazetkę, pooglądać TV.
No tak, wymówki zawsze się znajdą.Ale wystarczy zacząć, a potem traktujemy np. bieganie czy pływanie jak nasz dobry nawyk.
Dlaczego uprawiamy regularnie sport?
Bo wyzwala endorfiny - hormony szczęścia, które to w konsekwencji odpowiadają za nasze samopoczucie. Jesteśmy szczęśliwsze, szczęśliwsi.
W dzisiejszych czasach uprawianie jakiejś dyscypliny sportowej jest wręcz wskazane.Dlaczego? dlatego, że żyjemy w ciagłym pośpiechu, stresie, pracujemy dużo, coraz dłużej za biurkiem z pozycji siedzącej, popijając  kawę , dwie, trzy...
Zatem, nasz organizm nie jest wystarczająco dotleniony.Często zdarza się, wiem z autopsji:), że wracamy zmęczone z pracy, godzina 22.30 i śpimy.

Aby to zmienić, ćwiczmy, zmęczmy się, dotleńmy się. 
Dzisiaj rozpoczęłam bieganie w nowych butach.Jestem naprawdę zadowolona z zakupu moich reeboków.
Jak pisałam w poprzednim poście, kupiłam je w sportowym outlecie za  50% ceny, bo nie najnowszy model.Mają fajną amortyzaję na pięcie DMX, która absorbuje energię z uderzenia pięty w czasie biegu i równomiernie ją rozprowadza, co powoduje lepszą amortyzację i wyczucie podłoża.
Zrobiłam na początek kilka okrążeń wokół osiedla i od razu samopoczucie lepsze!

czwartek, 18 października 2012

Naleśniki z jabłkami lub jabłka w cieście

Robię jabłka w cieście, głównie z myślą o mojej córce, która jest niejadkiem, jeśli chodzi o owoce i warzywa.
Oczywiście, twierdzi, że lubi owoce i warzywa.W momencie, gdy daję jej na przykład kawałek arbuza, maliny, jagody lub kiwi, odpowiada, że lubi, ale na niby.
I kółko zamyka się.

Skoro Maja jest przebiegła, więc jej mama też musi być.
Jabłka ścieram na tarku, na grubych oczkach. Na około 600-700 ml ciasta naleśnikowego przypada 4-5 jabłek.
Do ciasta nalesnikowego oprócz zwykłej białej pszennej mąki wsypuję kilkanaście łyżek mąki kukurydzianej.Można też dodać mąki pełnoziarnistej, ale wówczas naleśniki będą bardziej wytrawne w smaku, więc pozostaję przy mąkach ww.
Ciasto naleśnikowe mieszam ze startymi jabłkami, tak żeby było bardzo gęste i łyżkami nakładam na patelnię, smażąc krótko z obu stron.
Do ciasta wsypuję również cukier trzcinowy, co by było lekko słodkawe.



Nawet największy niejadek spałaszuje górę naleśników z jabłkami.


Naleśniki można przyprószyć cukrem pudrem czyli tzw.śniegiem:)


środa, 17 października 2012

Buty do biegania. Jogging.

Jestem, a właściwie to byłam na etapie kupna obuwia do biegania i przy okazji do fitnessu, itp. Przewertowałam najpierw allegro, sklepy internetowe, co by się zorientować.
Ceny  - taak, wiem na jakim poziomie się kształtują. Jeśli chcesz sobie kupić buty: do profesjonalnego biegania, idealnie dobrane do stopy, z boską amortyzacją, buty, w których nie czujesz zmęczenia, po prostu takie, które Cię "niosą" przygotuj się na wydatek rzędu 400-500 PLN.

Jako, że nie zamierzam na razie startować w maratonie, wybieram buty do amatorskiego biegania, które można kupić spokojnie za 150 PLN (firmy hiszpańskiej Joma, notabene świetne buty) z górną granicą 200 PLN( tu jest szeroki wybór jak: asics, reebok, adidas) -  dla stopy neutralnej.

Stopy.
W profesjonalnym sklepie, zanim zaczniesz przymierzać buty, zapytają Cię o wagę i  typ stopy, lub o rodzaj pronacji.

Dla niewtajemniczonych:

Są 3 rodzaje stóp:
  • pronująca - tu pronacja może być: lekka, średnia lub duża. O pronacji mówimy, kiedy w czasie chodu, biegu nasz ciężar ciała powoduje przechylenie  kostki do wewnątrz. Normalna pronacjaczyli jeśli ciężar ciała przesuwa sie przez śródstopie, amortyzuje i pomaga nam tłumić wstrząsy, kiedy idziemy i biegniemy. Zwiększona pronacja wymaga specjalnego obuwia.Brak takiego,może spowodować poważne urazy czy kontuzje.
  • neutralna
  • supinujaca - stopa z małą pronacją. Zewnętrzna część pięty uderza o podłoże przy niewielkiej/żadnej pronacji, przez  co podudzie narażone jest na wstrząsy, a w konskwencji na poważne kontuzje.
Bardzo łatwo sprawdzić jaką mamy stopę, oglądając nasze obuwie.
Supinująca stopa niszczy/wyciera obuwie od strony zewnętrznej, natomiast osoby z dużą pronacją niszczą obuwie pod śródstopiem i od strony wewnętrznej pięty.
Oczywiście nie omieszkałam nie zbadać swojej stopy. Zrobiłam to w dwóch sklepach i nie wyszło tak źle. Mam neutralną z tendencją do zwiększonej pronacji. Generalnie, powinnam wybierać buty z wkładką neutralną - tak mi doradzono.

Ostatecznie, zakupiłam czarne z aplikacjami złoto-brązowymi buty Reeboka, jakiś model ubiegłoroczny lub starszy.
Polowałam na JOMĘ, ale niestety dla JOMA Lady nie znalazłam mojego rozmiaru w żadnym sklepie internetowym.A niestety mam niepopularny:(rozmiar buta jak dla kobiety, z dł. wkładki 27cm.I jak tu można cos fajnego wybrać? Połączyć kolorystykę, atrakcyjność buta z wygodą i komfortem uprawiania sportów w nich.
Ok, zawsze mogę kupić męskie, ale, nie o to chodzi.

W trakcie przeglądania w większości sklepów internetowych, brakowało mi możliwości filtrowania po rozmiarze i rodzaju stopy. W końcu trafiłam na fajny outlet sportowy - no może nie są to profesjonaliści w obsłudze, ale jak wiesz czego chcesz, to taki sklep jest jak najbardziej ok. Ceny niższe, genialny wybór filtracji. Spodobało mi sie. Poza tym, ceny artyków np. Adidasa są super przystępne dla przeciętnego Kowalskiego czyli dla mnie:)

I dowiedziałam się, przy okazji kupna butów, że są nawet specjalne buty do ...ping-ponga!:) to dopiero!

Polecam poniżej motywacyjne publikacje "Złotych Myśli"w formie: audio mp3, e-book czy książka, które dają  tzw. kopa do działania, treningu. Motywują na maksa.







 Polecam! 

Satysfakcja gwarantowana przez Złote Myśli!


poniedziałek, 15 października 2012

Książki i bajki dla dzieci

Książki dla dziewczynek.Moja córka Maja przechodzi etapy fascynacji różnymi postaciami z książek i bajek.

Zacznę od następujących bajek:

Teletubisie.
Pierwszą bajkę-jak skończyła roczek-jaką oglądała były słynne teletubisie. Teletubisie-małe kolorowe stworki. Najbardziej przypadł jej do gustu odcinek z królikami.Na końcu odcinka wyskakują króliki z norki - i tu króliki są ważniejsze niż teletubisie.
Dodam, że dzięki tej bajce pojawiły się u Mai pierwsze słowa typu: pa, pa i ku, ku.
Reksio.
Codziennie musiały być co najmniej 4 odcinki Reksia. Bajka sama w sobie jest ok.Piesek jest symatyczny, a sama bajka uwrażliwia dziecko na dźwięki.Jak obejrzycie uważnie fragment bajki, usłyszycie szeroką gamę dźwięków o różnych częstotliwościach brzmienia, a prawie w ogóle nie ma dialogów.Ale są dźwięki, co dla małych dzieci i nie tylko dla małych jest znakomitym ćwiczeniem i kształtowaniem pamięci słuchowej.
Świnka Peppa.
Nie tylko na mini mini, ale również bajeczki.To był hit. Non stop w kółko, Maja uwielbiała ich historyjki, ich słynne chrumkanie i zabawy w błocie.
Teraz jest chora i świętujemy powrót świnki.Na mini mini puszczają dwa odcinki pod rząd!
Małpka George czyli Ciekawski George.
Fenomenem bajki jest to, że Maja wpatruje się w ekran jak zaklęta.Jest totalnie skoncentrowana i zahipnotyzowana bajką.Kiedy ogląda tę bajkę, reaguje tylko na moje jedno pytanie, kiedy ja zdenerwowana nie słyszę odpowiedzi na moje poprzednie pytania. Tym pytaniem jest:Wyłączyć Georga?
Clifford.
Maja bardzo chciała mieć takiego czerwonego psa.
Bajki i baśnie typu: czerwony kapturek, jaś i małgosia,o królewnie, która spotykała królewicza i brali ślub, a następnie odbywało się wesele.Panna młoda miała piękną balową suknię ślubną i żyli długo i szczęśliwie. Do dzisiaj Maja ma dwie korony i czasami jest królewną.
Jakie obecnie moja prawie 4 letnia ( brakuje jeszcze 4 miesiące)lubi mieć czytane książki i bajki?
O tym następnym razem:)

niedziela, 14 października 2012

Zumba

Byłam dziś na fittnesie i to nie bylejakim, ba!
Na zumbie.
Co to takiego? Dla nie wtajemniczonych to połączenie aerobiku i tańca zainspirowanego dynamicznymi latynoskimi rytmami typu merengue, cha-cha, salsa, rumba, samba, twist, flamenco, taniec brzucha i wiele innych.Prowadzenie wyśmienite.
Tak sobie myślałam, że  Zumba to wersja light aerobiku.Nic bardziej mylnego.Byłam przekonana, że nie zmęczę się, będzie tanecznie i przyjemnie. Co do tego pierwszego: nie zmęcze się, to się myliłam.
Fajna i ekscytująca zabawa i dla kogoś, kto nie lubi serii może trochę nudnych powtórzeń np. brzuszków itp.idealny wysiłek treningowy, który ma przynosi znakomite efekty.


 
Już po pierwszych zajęciach wymiękłam, nogi jak z waty:) a uważałam, że mam no może nie najlepszą, ale całkiem dobrą kondycję.Przecież do niedawna sporo pływałam.Na pewno będę na następnych zajęciach.
Na początku kroki mogą się mylić, ale to tylko na początku.
Jeśli ktoś lubi się porządnie zmęczyć i naładować dobrą energią to szczerze polecam.Na dzisiejszych zajęciach była nawet może 10-12 dziewczynka i  kobieta około 60-tki i całkiem nieźle im szło. Zumba jest dla wszystkich!
Renia, pozdrowienia! Fajnie było na dzisiejszej zumbie.

środa, 10 października 2012

Leczo

Dzisiaj gotowałam leczo. Jakże proste, pożywne, a zarazem lekkie danie.
Trwa przeciez kochani sezon na cukinię, bakłażana i paprykę, więc do dzieła.


Kupiłam wymienione warzywa za przysłowiowe grosze w delikatesach.
Cukinia za 1,59 zł/kg, bakłażan 4,55zł/1kg, papryka nie pamiętam, ale w sumie zapłaciłam za dwie papryki około 2 zł.
Smaczny posiłek i tani.Przygotowanie lecza nie  trwa długo - około pół godziny.
Leczo zazwyczaj gotuję na 2 dni.Na drugi dzień jeszcze lepiej smakuje.

Potrzebujemy:
  •  1 bakłażan średni lub 2 małe
  •  1 cukinia
  •  2 papryki kolorowe
  •  1 mała cebulka, 2 ząbki czosnku
  •  sól, pieprz
  •  oregano, bazylia
  •  oliwa z oliwek
  •  ziele angielskie, liść laurowy
  •  przecier pomidorowy lub przetarte ugotowane świeże pomidory
  •  1 jajko
  •  pęto dobrej kiełbasy mało przyprawionej
 Najpierw siekam cebulkę i paprykę.Wrzucam na rozgrzany tłuszcz, najlepiej oliwa z oliwek.W międzyczasie kroję na drobne kawałki bakłażana i cukinię, a następnie wrzucam na patelnię.Mała uwaga a propos bakłażana.Mitem jest, że bakłażan ma goryczkę-tak ostatnio usłyszałam od szefowej sieci włoskich restauracji w Warszawie w programie "pytanie na śniadanie" TV2. Jak sie uprzemy, to trochę mają goryczki te największe bakłażany.Dlatego wybierajmy w sklepie te średnie lub najmniejsze.Nie ma zatem potrzeby solenia ich i odsączania soku.
Następnie dodaję pieprz, oregano, bazylię, czosnek.
W miarę potrzeby podlewam warzywa oliwą - ale nie za dużo.Po około10-15 minutach duszenia warzyw dolewam wody z czajnika do połowy wysokości mojej patelni( ma ona średnicę około 30cm).Dodaję 2 liście laurowe i 2 ziarenka ziela angielskiego.Duszę na małym ogniu jeszcze około 10 minut-albo do czasu kiedy warzywa będa miękkie. Solę.
Potem dodaję przecier pomidorowy, po 2 minutach wbijam jajko.Mieszam, tak, żeby jajo ścięło się.Sos lecza nabiera wtedy wyrazistego i fajnego smaku.Na koniec dodajemy kiełbaskę pokrojoną w talarki.


Leczo podajemy z makaronem świderki lub kuskusem.
1/3 filiżanki kaszy kuskus zalewam  do połowy gorącą wodą.Dodajem łyżkę oliwy z oliwek, pieprz i sól.
Smakowało wyśmienicie.

Smacznego!







Odbarwianie czyli jak odbarwić zafarbowaną w praniu bluzkę?

Sprawdzony sposób na odbarwienie zafarbowanych rzeczy.Główkowałam, wertowałam internet, żeby znaleźć celny sposób na zafarbowaną  w praniu żółtą bluzeczką córki.


Zafarbował również nowy biało-kolorowy T-shirt, świetne legginsy w biało-granatowe paski, bielizna...
Jednak głównie zależało mi na tej bluzce.Nie pomogło pranie w dużej ilości Vanish’u-jak doradzały niektóre forumowiczki na necie.Niestety te czerwono-różowe plamy  były uparte.Przystapiłam do dzieła. Kupiłam za parę złotych odbarwiacz dr. Beckama na allegro - 1 saszetkę.W sumie, nie mam dużo tych zafarbowanych rzeczy.Powinno wystarczyć.Odbarwiałam ręcznie, bo jeśli robimy to w pralce to potrzebne są minimum 2-3 saszetki.
W 10 litrach ciepłej wody rozpuścić odbarwiacz.Wlałam do miedniczki około 9 litrów.Miedniczkę na balkon,żeby nie narobic smrodku;)
Ubrałam rękawice ochronne - te gospodarcze. Przecież to żrąca substancja skoro odbarwia.
I po chwili bawełniany t-shirt się odbarwił - z różowego na biały, a inne kolory nie straciły na intensywności.Czerwone plamy z żółtej bluzeczki znikały. Doglądałam co kilka minut. Po około godzinie wyjęłam odbarwioną bluzkę,ale również kolor  żółty stracił na intensywności.Buuu, szkoda.



Natomiast kokardka od bluzki została odczepiona przez mnie, zaraz po tym jak zauważyłam ,że odbarwia się.I niestety kolory na kokardce zdążyły wyblaknąć w ciągu paru sekund.Dlatego wszelkie ozdoby  bluzek odprujcie( jeśli potem można je bez problemu przyszyć)
Żałuję, że nie wyjęłam z miedniczki legginsów w paski  jak tylko odzyskały swój biały kolor w pierwszych minutach. Wyjęłam je po około 2 godzinach (według zalecenia producenta). I to był bląd !Granatowe paski zmieniały kolor na szaro-butelkowy, uuu....

Wniosek:wyjmujemy ubrania, w momencie kiedy zauważamy, że się odbarwiły.

poniedziałek, 8 października 2012

Mądre zakupy spożywcze

Moje zakupy spożywcze. Zdrowe produkty.
Jak wybrać i czym się kierować wybierając dany produkt?
Jogurt truskawkowy czy naturalny?
kajzerka czy bułka ziarnista?
ciasteczka maślane czy owsiane, z musli?
I tak dalej.

Lubię robić zakupy w moich osiedlowych delikatesach. Mam manię czytania etykietek produktów, niech no tylko pojawi się symbol zaczynający się na E-odkładam na półkę.Cóż, wiem, że są podobno i takie „E“ , które nie są szkodliwe - nie przekonuje mnie to.
Może zwariowałam w tym świecie promujacym ekologiczne żywienie?
Myślę jednak, że nie.Potrafię się przełamać i raz na jakiś czas kupię sobię jogurt owocowy zawierajacy barwniki: np. koszelinę czy czerwień koszelinową(E120-124). Jedorazowe spożycie nie zaszkodzi.
Ale dlaczego zanieczyszczać swój organizm jak można tego uniknąć?
Jak sklepowy truskawkowy jogurt  (gdzie jest tzw. wsad owocowy 4% czyli nic), można zastąpić innym? Jogurtem naturalnym zmiksowanym z truskawkami lub jagodami.

Mam wybór. Moja córka i ja lubimy wcinać naturalne jogurty(Maja wcina kozi jogurt, bo jest alergiczką na mleko krowie-ale o tym innym razem), ew. posłodzone cukrem brązowym nierafinowanym. Jest droższy, ale zdrowszy.Koniecznie nierafinowany.Ma  składniki mineralne:wapń, fosor, magnez, żelazo,potas, dzięki melasie, która nie jest oddzielana od cukru, jak w procesie rafinacji. No dobrze, nie dajmy się zwariować, dzieci przecież lubią czekoladowe batoniki, ale przynajmniej w domu nie dawajmy im na codzień czekoladek, paluszków i innego śmieciowego jedzenia, które jest smaczne owszem, ale zaśmieca organizm małego człowieka.Od dawien, dawna wiadomo, że biały cukier obniża odporność.Dlaczego? bo cukier jest pożywką i to znakomitą dla rozwoju bakterii.

Dalej, w koszyku ląduje syrop malinowy czy sok malinowy, ale bez żadnych dodatków czyli bez aromatów i syropu glukozowo-fruktozowego.Ten ostatni jest sprawcą, nawet w niewielkich ilościach dziennie, otyłości; bowiem fruktoza przestawia organizm na produkcję tłuszczu. Szklanka soku (woda posłodzona takim syropem)wypita np.o poranku przerobi nasze całodzienne menu w tłuszcz, ten niedobry, który umości się przy narządach wewnętrznych.Więc apeluję, nie tylko do mam, nie dawajcie w dużych ilościach, dzień w dzień, dzieciom dżemów, herbatek słodzonych takowym sokiem, bo stąd niedaleka droga do otyłości.


Pieczywo.Może być zwykły chleb, gdy widzę jego skład bez zbędnych chlebowi dodatków typu np. karmel na etykietce, lub kupuję ze sprawdzonej piekarni.
Chlebek na mące pszennej, żytniej z dodatkiem soli, wody, zakwasu naturalnego, mogą być drożdże.Wielkiej litery E unikam jak ognia.
Na pewno nie włożę do koszyka dmuchanej kajzerki.Chyba, że Maja to zrobi, ale zaraz jej wytłumaczę, że bułeczka ze słonecznikiem jest zdrowsza i też smaczna.Maja jednak bardziej lubi białe pieczywo, więc wcina częściej chlebek pszenny lub  ciabatkę i jest ok.

Jaja.Wybieram zerówki ekologiczne czyli 0-PL lub jedynki z wolnego wybiegu 1-PL, bo wiem, że kurka sobie biegała po trawce czy podwórku, a nie siedziała zamknięta w klatce.Kurka mająca przestrzeń jest szczęśliwa, w przeciwieństwie do tej, która cały swój żywot spędza ściśnięta w klatce.Więc, ta pierwsza na pewno znosi bardziej wartościowe jaja.Tak myślę.

Badźmy mądrymi mamami i dawkujmy sobie, dzieciom i bliskim wszystko, ale z umiarem i czytajmy etykiety na produktach spożywczych, bo przecież mamy wybór, nie tylko cenowy.
Taki mój apel.

niedziela, 7 października 2012

Urodziny

Miałyśmy tzn. ja i Maja "pracowity" weekend.
Sobota. Trzecie urodziny u jej najlepszej przyjaciółki z grupy w przedszkolu. I tam spróbowałam super pyszne ciasteczka, które piekła jej mama. Ciasteczka owsiane, lecz z dodatkiem amarantusa, orzechów laskowych i rodzynek.
Następnym razem do moich owsianych dodam amarantus, bo jest nie tylko zdrowy, ale świetnie się komponuje z ciasteczkami owsianymi.
Amarantus jest nazywany zbożem XXI wieku, źródło dużej ilości aminokwasów, błonnika(ma go więcej niż słynne otreby owsiane), łatwo przyswajalnego białka(amarantus ma więcej niż mleko, soja i mięso),żelaza( tu bije na głowę wszystkie rośliny)- spożywając amarantus z powodzeniem można wyleczyć na przykład anemię.Bogate źródło magnezu, fosforu, potasu, a zwłaszcza wapnia.Co ważne - nie zawiera glutenu.

Muszę kupić ten cudowny amarantus.
Jako, że rodzice Mai przyjaciółki promują zdrowy styl życia, próbowałam wyśmienitej szarlotki, której kruche ciasto zostało zrobione bodajże z mąki pełnoziarnistej, które nie ustępowało smakiem szarlotce na mące zwykłej.
Wracając do urodzin:) Ogólnie dzieci się bawiły znakomicie, że nie chciały się rozstawać.

Niedziela.
Kolejne urodziny ;)u kuzyna Mai.Zabawa na całego.A tort wzbudził, moje i z pewnością nie tylko moje, zainteresowanie. Kształt twarzy spidermana, wow. Czerwony tort. Był jadalny, w środku pysznie truskawkowy.

Maja się wyszalała przez weekend. Poza tym, właściwie to była na diecie torcianej. Wcięła po 2 kawałki torta i tu i na sobotnich urodzinach. A co tam. W każdym bądź razie wyczerpała limit na ten miesiąc, bo na  listopad pewnie też coś się szykuje.

piątek, 5 października 2012

Skuteczny sposób na przeziębienie przedszkolaka

Piszę skuteczny, bo sprawdził się u mojej córki podatnej na choroby.Zwłaszcza teraz w sezonie jesiennym.U nas, przeważnie choroba wirusowa przekształcała się, mimo  różnorakich wysiłków z mojej strony, w bakteryjną i potrzebny był antybiotyk.
Jak tylko rozpoczął się katarek i kaszel przygotowałam syrop z cebuli z dodatkiem dwóch zabków czosnku.Jest niezawodny, rewelacyjny m.in. na mokry kaszel czyli na odkrztuszanie zalegającej wydzieliny.Syrop pomógł mi bardzo, jak będąc  chora w ciąży nie mogłam przyjmować żadnych syropów wykrztuśnych i łagodzących kaszel.
Poza tym, cebula ma właściwości przeciwzapalne, antyseptyczne,oczyszczające, a w połączeniu z czosnkiem silnie bakteriobójcze.

Przepis na syrop z cebuli :
dawkowanie na około dwa dni, bo na 3-4 dzień syropek może sfermentować.

1 duża cebula lub 2 średnie
0,4 szklanki cukru

Kroimy drobno cebulkę i wrzucamy do słoika.Zasypujemy cukrem.
Zamykamy słoik i odstawiamy na około 7-8 godzin w ciemne miejsce np. do szafki.
Po tym czasie mamy gotowy syrop.
Ja podawałam mojej 3,5 letniej córce 3 łyżeczki rano i po południu przez tydzień.
Do syropu możemy dorzucić 2 ząbki czosnku, drobniutko posiekanego.

Oto moje naturalne i skuteczne metody na przeziębienie:

1. 2-3 razy dziennie nebulizacje/inhalacje 4 ml soli fizjologicznej, a nastepnie oczyszczanie noska.

2. Psikanie 5-6 razy dziennie solą fizjologiczną na przemian z np.homeopatycznym aerozolem do noska: Eupforbium.
Ważne jest nawilżanie poprzez inhalacje i psikanie ponieważ wirusy nie lubią wilgotnej sluzówki, a w konsekwencji giną i nie torujac w  drogi bakteriom.

3. Witamina C, ta naturalna z cytryny.
2 łyżki 2 x dziennie. Córka od razu popijała to kwasisko wcześniej przygotowaną herbatą malinową z prawdziwym sokiem z malin.
Dlaczego witamina C? Wirusy nie znoszą witaminy C, a spora dawka je niszczy. Przypomnijmy sobie serial „Było sobie życie“; jak tylko żółte stworzonka(wit.C) pojawiały się na horyzoncie, to niedobre niebieskie stwory(wirusy) uciekały.Gdy witaminki C ich dopadły to ginęły.

4. 4x dziennie po 1 łyżeczce rutinacea junior w syropie.Bardzo smaczny i słodki syropek.Uszczelnia i wzmacnia naczynia krwionośne, a przez to uodparnia.

5. 2x dziennie po łyżeczce Sanosvit calcium.Jak wiemy wapno ma działanie przeciwzapalne.Odkąd pamietam moja mama zawsze rozpuszczała mi białą dużą tabletkę jak chorowałam.A dla dzieci mamy syrop o smaku bananowym.

6. Mleko z miodem, bo z czosnkiem dzieci raczej nie wypiją.

7. Na kaszel w nocy, zwłaszcza taki “łaskoczący“ czy suchy idealna jest 1 łyżka/2 łyzki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia z literką U. Podajemy 1 łyżkę przed snem i doraźnie.Lepiej nie popijać.

U mojej córki to jest jedyny sposób na kaszel nocny.Żadne syropy przeciwkaszlowe typu difergan, sanostol, dosetux, czy podobne nie działają, a wręcz nasilają kaszel.
Jak powiedziała mi jedna lekarka, przyczyną może być fakt, że Maja jest alergikiem, a alergicy tak reagują na ubstancje zawarte w tych syropach.




czwartek, 4 października 2012

Ciasteczka owsiane

Moje przepyszne owsiane ciasteczka, połączenie kilku przepisów.Mój 4 miesięczny synek Hubercik zasnął, więc do roboty.Samo przygotowanie nie trwa długo, a smakują w efekcie końcowym, jak te z najlepszej kawiarni, albo i lepiej, bo zrobione własnoręcznie.
Lubię je sobie przegryzać popijając kawę lub zieloną herbatę.
Przygotowywuję je w wersji z czekoladą i bez.Moja córka Maja uwielbia oczywiście te polane czekoladą.
Oto przepis na około 30 ciasteczek owsianych, o średniej średnicy 6 cm.

Składniki:
  • 500 gram owsianych płatków błyskawicznych 
  • 100 gram słonecznika łuskanego
  • 100 gram ziarenek dyni
  • kilka  kopiastych łyżek cukru(+/- w zależności czy lubimy bardziej lub mniej słodkie)
  • 4 łyżki kopiaste  mąki
  • 2-3 jajka
  • 3 szklanki oleju 
  • 3 łyżki masła
Przygotowanie:

Na patelnię (moja ma średnicę 30 cm) wylewamy 1-1,5szklanki   oleju.Na podgrzany olej wysypujemy ok 250 gram, czyli połowę paczki płatków, trochę cukru, słonecznika łuskanego, dyni.Mieszamy delikatnie, aż składniki się połączą, a następnie lekko przyprażamy, aż płatki się zarumienią.
Przesypujemy delikatnie zarumienione płatki do dużej miski.Czynność powtarzamy dla pozostałej ilości płatków.W trakcie przysmażania można dodać jeszcze masło.
Dodajemy do misy jaja, makę i wszystko dokładnie mieszamy. Odczekujemy około 15-20 min, aż masa stężeje, a wszystkie składniki „przejdą się“. Następnie masę delikatnie rozwałkowujemy  i odcinamy szklanką lub sami lepimy ciasteczka.
Pieczemy w nagrzanym piekarniku 160-170 stopni maksymalnie 15-18 minut.
Do ciasteczek można dodawać przeróżne bakalie-zależy od naszej wyobraźni.

Przygotowałam w dwóch wersjach bez i z czekoladą.



Smacznego!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pink Transparent Star