czwartek, 28 lutego 2013

Bajka bez kolorowych obrazków? Czemu nie?

Od kilku dni czytam Majce baśnie Andersena, stare wydanie z 1984 roku.
Skąd je mam? W weekend Majka przyniosła od dziadków. Znalezione na strychu?
 Szare, szorstkie, jak z recyclingu strony.Totalne przeciwieństwo obecnych na rynku bajek i baśni.

Obrazek, góra dwa, pojawia się średnio co kilkadziesiąt stron. Kolory są blade, z przeważającą ilością zieleni - jak ta z horrorów, nie przyciągają uwagi mojej, a co dopiero dziecka;są przerażające według mnie.

Ale nie o obrazki chodzi przecież, tylko o fabułę baśni.
Majka każe sobie czytać je co wieczór!
-Mamo, dzisiaj czytamy te bajki, co tata czytał, jak był mały.Tak jak ja!
-Na pewno? Widzisz tu jest sam tekst.Nie ma obrazków.
-To co? Czytaj mi głośno, a ja będę sobie po cichu czytać.
-:))
Czytam, czytam i nie mogę doczekać się końca.Na przykład Calineczkę czytałyśmy w dwóch częściach, bo głos odmówił mi posłuszeństwa.Tak, oryginał jest taaaki długi. Przyzwyczajona jestem do baśni i bajek w nowoczesnych skróconych wersjach. A tu, nie ma przebacz.
Znacie baśnie Andersena? Dla mnie są w przeważającej części okrutne, przytłaczające, czasem smutne,aż łezka się w oku kręci, np. Dziewczynka z zapałkami.
Kiedyś wahałam się czy czytać je córce. Baśń bez szczęśliwego zakończenia?Przecież dziecko musi wiedzieć, że na świecie przecież dobro wygrywa ze złem!
Niekoniecznie. Niech wie, że świat nie jest usłany różami, są ludzie dobrzy, ale też i źli, jest bogactwo i skrajna bieda.

I co z tymi obrazkami?
Fabuła nie jest podana na tacy  w formie obrazkowej.
Tak sobie myślę, gdy są obrazki, to dziecko, takie jak moja 4 letnia córka, nie musi wysilać swojej wyobraźni do kreowania zdarzeń i postaci. Bo po co? Ma narysowane, więc przyjmuje to za pewnik, że tak właśnie wygląda np. potwór albo ogród.
Natomiast brak obrazków zmusza szare komórki do pracy i do tworzenia w głowie jej osobistych, własnych obrazów. Nie ważne przecież jak one wyglądają, istotne jest to, że są.





11 komentarzy:

  1. Piękne baśnie. Mi mama też takie czytała i Grimma też. Nie wiem czemu ale teraz czytam je Natalii wybiórczo, stwierdziłam, że w niektórych fabuła jest brutalna. Może Natalia na to jeszcze za mała jest .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie cierpię większości współczesnych bajek, bo z reguły są... hmm... dziwacznymi interpretacjami tych prawdziwych. Większość współczesnych wydań nie oferuje nic ponad pięknymi ilustracjami (a i to nie zawsze, bo kicz też jest wszechobecny). Mamy kilka takich "pięknych" wydań (prezenty...), od których zwyczajnie mnie odrzuca. Staram się więc bardzo starannie wybierac ksiązki dla Młodej - często są to właśnie stare wydania, na szczęście mam duzo książek ze swojego dzieciństwa. Mojej Wi nie przeszkadza brak obrazków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * "nic ponad piękne ilustracje" oczywiście powinno być ;]

      Usuń
    2. Tak sobie myślę,ze starsze dzieci jak Twoja córcia czy moja 4 latka niespecjalnie potrzebują kolorowych bajek.Do tej pory uważałam inaczej. I myliłam się!
      A, że większość bajek jest nasycone kiczem to fakt.Szkoda, że tak jest.

      Usuń
  3. Tak się niestety dzieje, że współczesne skrócone wersje bajek zubożają język i wyobraźnię naszych dzieci. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety smutna prawda.Coraz więcej kolorowych obrazków, a mniej treści do przekazania lub kiepski język fabuły.

      Usuń
  4. Mój Maluch (2 lata) jest za mały na takie życiowe treści. A jak wybrnę z tego później, zobaczymy. Przypadkiem trafiły do nas baśnie braci Grimm. Wprawdzie opatrzone są całkiem ładnymi ilustracjami, ale niechętnie do nich zaglądam. Maluch wręcz przeciwnie. Dlatego na podstawie rysunków wymyślam jakieś opowieści, bo nie chcę czytać dziecku np. zabijaniu.
    A co do upraszczaniu klasycznych baśni i bajek to faktycznie czasem idzie to w złym kierunku. Mało treści, a mnóstwo słabych ilustracji rodem z Chin. Szkoda:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, 2 lata to jeszcze za wcześnie na czytanie takich basni.Ale 3 lata, to już lepiej.
      Też mamy baśnie Grimm.Jak byłam dzieckiem, to bardzo je lubiłam.
      Pamiętam, jak nie chciałam czytać córce o wilku i czerwonym kapturku, bo pomyślałam,że może się wystraszy(wilk zjada babcię, myśliwy zabija wilka).A tymczasem, bardzo jej się spodobała i była hitem przez następne kilka dni, tygodni.

      Usuń
  5. o mamy identyczne wydanie, później też zamierzam korzystć.

    OdpowiedzUsuń
  6. To super że mała zainteresowała się tymi baśniami mimo braku atrakcyjnej oprawy. W czytaniu chodzi w końcu o to, by pobudzać wyobraźnię. Ale zgodzę się że duża część starych baśni jest zbyt brutalna jak na dzisiejsze realia, a tortury którym się poddaje złych bohaterów na końcu baśni często nie za dobrze świadczą o tych "dobrych" bohaterach:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektóre baśnie sa brutalne.To fakt.Tymaczasem psychologowie twierdzą, że trzeba czytać dziecku nawet takie.I krzywdy mu nie wyrządzimy.
    Ja, mimo, to stronię od tych skrajnych.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz:)
Chętnie odwiedzę również Twojego bloga i podzielę się moimi uwagami:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pink Transparent Star