W kolejnej części polecanych przeze mnie i "przetestowanych" przez moje dzieci książeczek, napiszę o tych dźwiękowych.
Pierwszą, tzw. piszczka-kaczuszkę zakupiłam córce, gdy miała 6 miesięcy. Nawet ma kilka zdjęć w ręku z ową książeczką, ponieważ bardzo ją lubiła. Podejrzewam,że chodziło o samą kaczuszkę, ale kto wie?Generalnie kaczki, pluszowe czy gumowe, były ulubionymi zabawkami mojej córki.Obrazki w środku są ładne, kolorowe.Po otwarciu pierwszej strony i kolejnych pojawia się atrakcyjne dla maluszka okienko.Tak.Okienko przypadło jej też, jak pamiętam, do gustu.Zakup bajeczki był strzałem w 10-tkę.Z kolei, synek nie jest niestety książeczką zainteresowany.Ale o gustach się nie dyskutuje;) Toż to przecież chłopak.Może, gdyby był słoń zamiast żółtej kaczuszki, to zainteresowanie byłoby większe?
Drugą rozchwytywaną książeczką dźwiękową były i nawet od czasu do czasu są, "Pojazdy".Wydaje się,że chłopcom bardziej przypadają do gustu. Niekoniecznie.Majka zachwyciła się nią mając około roczku i tak zostało.Dźwięki, które słyszymy przez naciśnięcie odpowiedniego guziczka, są zbliżone do dźwięków prawdziwych pojazdów.Kolorowe ilustracje oraz krótkie, proste wierszyki zakończone onomatopeją np. dryń, dryń, w przypadku dzwonka umieszczonego na kierownicy, roweru wpadają w ucho i nie są nudne.
Podobną książeczką są też pojazdy, ale tytuł jej brzmi "Hałaśliwe pojazdy".Nasz maluch odnajdzie tu wóz strażacki, lokomotywę, małe żółte autko, traktor...
Generalnie, książeczka była czytana i słuchana wiele razy.Uwielbiana.Jak widać, przy zakupie, nie ma co się sugerować ogólnie przyjętymi zasadami:samochody-chłopcy, królewny-dziewczynki.Mojej córce obie samochodowe bajki bardzo się podobały, mimo, że te z pojazdami są przeznaczone dla chłopców, jakby nie było.
Kolejnym hitem dźwiękowym były.."Owady".Ulubionym owadem był...komar i pszczółka, która była Mają:)
Nie namawiam do zakupu konkretnych pozycji. Chcę pokazać, że warto zakupić tego rodzaju dźwiękowe książeczki.Kształtują u dzieci pamięć słuchową, rozwijają mowę po przez wyrazy dźwiękonaśladowcze oraz uwrażliwiają na dźwięki.
Są to jedyne książeczki, nad którymi, mój, niespełna 8 miesięczny synek " się pochyli" i chwilę posłucha do tam w trawie albo kole piszczy.
U Nas książeczki musiałyby być z metalu bo Zosia wszystkie niszczy...
OdpowiedzUsuń:) 2 dni temu pisałam o plastykowej, może taka byłaby dla Was dobra:)
Usuńbardzo fajne, zwłaszcza ta z kaczuszką mnie urzekła.
OdpowiedzUsuńkaczuszka Dora-piszczek jest fajna rzeczywiście, po nacisnięciu kaczuszki rączką- zapiszczy.A to spodoba się każdemu maluszkowi.
UsuńMamy Dorę, Hałaśliwe pojazdy i Owady. Są super! Kaczka ma tę zaletę, że bardzo łatwo się naciska i Maluch sam sobie daje z tym radę. Bo niestety mamy też takie, które są fajne, ale piszczałka ciężko chodzi i Maluch sam długo nie potrafił tego wcisnąć.
OdpowiedzUsuńzgadza się, my chyba jeszcze kiedyś mieliśmy krówkę karolinkę z tych piszczących, ale nie była taka fajna jak kaczuszka tzn. przestała pewnego dnia.."piszczeć".
UsuńZapraszam po wyróżnienie http://czymzajacmalucha.blogspot.com/2013/01/czego-o-mnie-nie-wiecie-versatile.html :)
OdpowiedzUsuńMy mamy coś tam z krówką Karolinką. I niby wszystko ok, ale pod względem treści to wg mnie porażka :/ Nie lubię takich książeczek, które oprócz wyglądu nic sobą nie wnoszą :/
OdpowiedzUsuńRacja, treści czasem sa przerażająco błahe i bez morału. Nic szczególnego. Myślę sobie,że takim malutkim dzieciaczkom nic więcej, oprócz ładnych kolorowych obrazków i prostego tekstu, nic więcej nie potrzeba. Później przychodzi czas na te z edukacyjne na końcu z puentą.
Usuń