Miałyśmy tzn. ja i Maja "pracowity" weekend.
Sobota. Trzecie urodziny u jej najlepszej przyjaciółki z grupy w przedszkolu. I tam spróbowałam super pyszne ciasteczka, które piekła jej mama. Ciasteczka owsiane, lecz z dodatkiem amarantusa, orzechów laskowych i rodzynek.
Następnym razem do moich owsianych dodam amarantus, bo jest nie tylko zdrowy, ale świetnie się komponuje z ciasteczkami owsianymi.
Amarantus jest nazywany zbożem XXI wieku, źródło dużej ilości aminokwasów, błonnika(ma go więcej niż słynne otreby owsiane), łatwo przyswajalnego białka(amarantus ma więcej niż mleko, soja i mięso),żelaza( tu bije na głowę wszystkie rośliny)- spożywając amarantus z powodzeniem można wyleczyć na przykład anemię.Bogate źródło magnezu, fosforu, potasu, a zwłaszcza wapnia.Co ważne - nie zawiera glutenu.
Muszę kupić ten cudowny amarantus.
Jako, że rodzice Mai przyjaciółki promują zdrowy styl życia, próbowałam wyśmienitej szarlotki, której kruche ciasto zostało zrobione bodajże z mąki pełnoziarnistej, które nie ustępowało smakiem szarlotce na mące zwykłej.
Wracając do urodzin:) Ogólnie dzieci się bawiły znakomicie, że nie chciały się rozstawać.
Niedziela.
Kolejne urodziny ;)u kuzyna Mai.Zabawa na całego.A tort wzbudził, moje i z pewnością nie tylko moje, zainteresowanie. Kształt twarzy spidermana, wow. Czerwony tort. Był jadalny, w środku pysznie truskawkowy.
Maja się wyszalała przez weekend. Poza tym, właściwie to była na diecie torcianej. Wcięła po 2 kawałki torta i tu i na sobotnich urodzinach. A co tam. W każdym bądź razie wyczerpała limit na ten miesiąc, bo na listopad pewnie też coś się szykuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony komentarz:)
Chętnie odwiedzę również Twojego bloga i podzielę się moimi uwagami:)