Wróciłam z Zumby wesoła i zmęczona.Mąż mnie przywitał zdaniem:
Hubert ma gorączkę, prawie 39, a Maja 37,5.
Kurczę, jak wychodziłam wszystko wydawało się ok. Synek był w dobrym humorze, Maja też. Pomyślałam, że żartuje.Jednak nie.
I tak mijał dzień biegania z termometrem, nurofenem i panadolem.Wygooglowałam zdanie: gorączka u 5-miesięcznego dziecka.I wyszło, że: może ząbkować, mieć trzydniówkę, ukryte zapalenie oskrzeli lub płuc, zapalenie ucha i wiele innych.Uff...po co ja to czytam? jeszcze bardziej się denerwuję.
Wieczorem temperatura u Mai już się unormowała i nie ma tak dużego kataru, jaki miała przez ostatnie dni.Myślę, że już jest prawie zdrowa.
Jutro idziemy wszyscy do naszej lekarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony komentarz:)
Chętnie odwiedzę również Twojego bloga i podzielę się moimi uwagami:)